22 mar 2010

idąc na interwencję

nigdy nie wiemy,  jak to się może skończyć...

młoda, 28 letnia, świeżo upieczona kuratorka zginęła wykonując zadanie służbowe...
to ciężki zawód, ale jednocześnie trudno zostać kuratorem zawodowym, czas pracy właściwie nienormowany, dobrze płatny, urlopy zdrowotne jak u nauczycieli
wywiad można zrobić przez telefon, ale można też pojechać do mieszkania swojego podopiecznego i oberwać rurką w głowę...
wszystkie moje znajome  kuratorki w niepewne miejsca (pewne to tylko rodzina zastępcza zawodowa) jadą z kimś z rodziny, dla bezpieczeństwa
jestem tylko pedagogiem, ale bywało, że z wizyty w domu wycofywałam się, gdy tatuś dziecka otwierał mi drzwi będąc ubrany tylko w kalesony...i zawsze zabierałam ze sobą wychowawcę...a i tak się często bałam...
nie można nikomu ufać
nie można

25 komentarzy:

KassWarz pisze...

strach się bać... do mnie kiedyś przyszedł pijany tatuś na wywiadówkę... ciężko było Pana wyprosić...

Stardust pisze...

Brak slow, tragedia.

oh, wait! pisze...

straszne, po prostu straszne.

choć ja niestety znam kuratorkę, która jeździ na interwencje i się jeszcze stawia.
w sensie, że cwaniakuje, kim to ona nie jest i że jej nikt nie podskoczy.
mam nadzieję, że teraz się zastanowi, że być mocnym w gębie to za mało na gazrurkę.

Nivejka pisze...

Że się trudno dostać to wiem. Mam znajomą i jak opowiadała, to mąż mi "zabronił" starań nawet.

Beata pisze...

Nivejka - się męzowi nie dziwię...

Beata pisze...

Veronica - jak poszła legenda, że baba nie do zdarcia to może przetrwa

Beata pisze...

Stardust - u Ciebie w USA myslę też nielekko mają tacy kuratorzy,hę?

Beata pisze...

Kaś - powinno sie podobno policję wezwać...

KassWarz pisze...

się powinno, podobno... teoria i praktyka często niestety nie idą w parze....zwłaszcza w małej wsi, w której dawniej pracowałam, zanim by Policja przyjechała, Pan by mógł trochę nawojować mocniej...

Stardust pisze...

Beata--> Nie mam pojecia, bo nie znam srodowiska, a slyszec tez jakos nic nie slysze na ten temat. Na pewno nie jest to praca bezpieczna.

Mijka pisze...

do nas ostatnio przyszła pijana mama na konsultacje..inna próbowała nas zastraszyć..dalsza rozmowa była protokołowana przez dyrekcję,pani się nieco zreflektowała,nie wiem,jakby trafiło na krewkiego tatusia.

jestem zwykłym nauczycielem,a coraz częściej boję się o opony...staję na osiedlowym parkingu koło szkoły.

a ufać nie można nikomu.

anabell pisze...

To koszmar.Ale właściwie to nie powinnam się dziwić, bo żyjemy w kraju, w którym bandyta ma zagwarantowane "prawa człowieka", a poszkodowany nie.
Miłego, ;)

Beata pisze...

Mijka, u nas nie opony tylko gwóźdź po lakierze jechał...cóż szkoła zawodowa:)

Beata pisze...

Anabell - jestem pewna, że w tej sprawie złapia kogo trzeba, tylko zycia to juz nie wróci...

Beata pisze...

Kaś, na wsi, to hm...może się zapytam nieładnie, tylko jeden nietrzeźwy był?

Mała Mi pisze...

Strrraszne... :( ludzie chcą tylko pracę wykonywać... uważaj na siebie!

oh, wait! pisze...

no widzicie, wy mądrze gadacie.

a ja naprawdę znam taką jedną, co zamiast spokojnie, to jeszcze do takich typów szarżuje...
że się ciągle dziwię, gdzie ona ma rozum...

Beata pisze...

Mała Mi, ja na szczęście nie wybieram sie już do domów "moich" dzieci, ale miałam takie dzieci, których matki kamieniami wybijały okna rodzinom zastępczym...dlatego takie dzieci umieszcza sie czasami w bardzo odległych miejscowościach...a do mojej miejscowości jest truuudny dojazd:)

Beata pisze...

Veronica - adrenaliny szuka:) w końcu ktos ten zawód po cos wybiera...

Mijka pisze...

ożesz!!

gwoździkiem to dzieci radzieckie na moim starym podwórku wykaligrafowały sowiecką gwiazdę na nowiutkiej skodzie sąsiada....

Beata pisze...

ożesz...przebiły moje:)

Mijka pisze...

no masz.lata siedemdziesiąte,facet miał taką bieluśką skode..
a potem dzieci radzieckie zniknęły,bo w zabawie w rewolucję powiesiły kolegę...

Beata pisze...

...............

KassWarz pisze...

jeden nietrzeźwy się mi przydarzył... wieś ta niestety popegeerowska ogólnie zapijaczona była... więc zrezygnowałam i miastowe dzieci pojechałam uczyć... i tu .. różnie niestety:)

Beata pisze...

też pracowałam na wsi, jednak wole w miescie, na wsi są układy, układziki...