Byłam dzisiaj z wizytą u mojej znajomej, lat 88, niezwykle pogodnej i aktywnej pani Boguchwały. Pożaliła się, że niektórych grobów chyba nie odwiedzi, bo są za daleko, w odległych miejscach, boi się. Jej koleżanka, równie wiekowa pani , była niedawno w odległych częściach cmentarza i nagle poczuła za sobą jakąś obecność. Odwraca się a tuż za nią mężczyzna.
- O! A już myślałam, że to jakiś bandyta - powiedziała z uśmiechem.
- Nie bandyta, ale złodziej, proszę torebkę - odpowiedział grzecznie nieznajomy.
Pani pieniążków nie miała, złodziej zadowolił się paczką kawy.
Hm...w torebce pani Bogusia ma zazwyczaj karmę dla kotów, ale na wszelki wypadek obiecała mi, że sama na cmentarz nie pójdzie.
Jutro ten wstrętny, pogański Halloween... na wszelki wypadek cukierki mam, dzieci na wsi ostatnio bardzo przedsiębiorcze są:)
Małe danka. Kanapki, sałatki, itp.
-
Sałatka z wędzonego pstrąga i dużej czerwonej fasoli, albo wędzony pstrąg
na paście z tuńczyka i fasoli.
*Szybka i łatwa sałatka. Wszystkie składniki są d...
1 dzień temu
51 komentarzy:
A ja uwielbiam Halloween i świętuję już dziś :)
Jaki grzeczny! Wzruszyłam się. I to że kawą się zadowolił! Łzy mi lecą jak grochy...
;)
Złodziej czy bandyta - nie ma różnicy i tak go karma dopadnie, o!
I co tak ludzi na ten Halloween wzięło? Nie nasz tradycja, ale i tak hedonistycznie z niej korzystają. Mój wewnętrzny konserwatysta się obudził.
Evita duarte - kupiłam dynię, zrobie zupę i strraszna maskę:)
Małgośka, ale co? niegrzeczny był? dowcipny na dodatek, łobuz
Aneta, a pobuntuj sie trochę, co tam:)
Pewnie był "z dobrego domu".
Jaki slodki?? A moze jeszcze na pozegnanie pocalowal w raczke i zyczyl milego weekendu?
nie lubię tego święta...
Anabell całkiem możliwe:)
Margo...troszeczkę? ciut? :)
Stardust, a wiesz, wcale bym sie nie zdziwiła
a mnie to wkurza, bo mam konflikt z synem, no tak, bo mi kazał słodycze przygotować, ...bo koledzy z "żartem helołinowym" przyjdą i synkowi głupio, że mama nie chce cukierasów dać...
a co ja poradzę, że bardziej jestem skłonna się zadumać niż żarty-cukierki rozdawać...
strasznie mnie boli, że boję się na cmentarz sama pójść...i to od kilku lat...ponoć, takie czasy...ja chromolę "takie czasy"...
a wiesz, Aulik, konfliktu pokoleń się nie spodziewałam, ale rozumiem Cię. Poniewaz uważam, że dzieci powinny słuchac rodziców to zrób tak jak uważasz.
Mnie co prawda młodziez przypomina, że Święto Zmarłych dopiero pierwszego listopada a dzień Zaduszny drugiego, a oni sie bawią jeszcze w październiku...
Lubić, nie lubić, dzieciom odmówić nie sposób. W barku już przygotowanych z osiem paczuszek słodkości...
najbliższy szał słodkości na 6 grudnia:)
tak szczerze powiem, to jeszcze nie wiem co zrobię, bo wiem, że synowi zależy, no i ja taka chyba trochę niedzisiejsza może jestem...
co nie zmienia faktu, że mnie to wkurza...
kurna, no, ale to podobno dobrze jak wkurza, gorzej gdyby było obojętnie:)
i tego mi było trzeba :) dzięki :)
przegadałam temat trochę, trochę ochłonęłam, a jutro koledzy syna z fartem-żartem przyjdą i mnie nie zaskoczą :)) pozdrawiam ciepło :)
Aulik, to ja dziękuję:)
Zgaga, zgadzam się z Tobą. Trudno dzieciom odmówić. Ja jednak opowiadam i o Halloween i naszym, refleksyjnym święcie. Propaguję wychowanie transkulturowe ;-D
Z drugiej strony trochę żartu nie zaszkodzi. Moje dziecko chodzi już na religię. W przedszkolu!!! Sama się dziwię, że to prawda. Wyraziłam na to zgodę, bo mnie córka o to poprosiła. Zadawała sporo pytań odnośnie śmierci, i Boga (kto to jest itd.), przychodziła z pytaniami: dlaczego mamy przepraszać w kościele itd. Wszystko na poważnie, same niepokojące pytania. Sprawdziłam jak są prowadzone zajęcia, bo mi się włączyła czerwona lampka. Ale ok. Po prostu moją czterolatkę interesują też sprawy duchowe czy filozoficzne ;-) Dlatego też trochę żartu dziecięcego jutro nie zaszkodzi. Dla równowagi. Ale się rozpisałam!
Beata, śledzę wpisy o religii itp. podobnych sprawach na Twoim blogu.
no pan mial jakas tam "Klase"...
Niespa, ostatnie zdanie zabrzmiało ostrzegawczo:)
Diesel, taaaa, w sumie trzeba mu podziękować, że nie uderzył na przykład...proszenie to perfidna odmiana przemocy
Beata, luz ;-DDD
Niespa, lekko sie zaniepokoiłam:) ale już całkowicie wyluzowana jestem:)
Z dwojga "złego", wole szwendających się kolędników niż hallowenowców;)
zdecydowanie przyjemniej wyglądaja:)
mnie wystarcza dynia ze świeczką na oknie, zupa z dyni i słodycze:)
U mnie Halloween obchodzą inni. Mnie się nie chce :)
A łapy połamać gnojowi! A nie rozwodzić się, ż etaki dowcipny i grzeczny, bo mógł przecież pobić albo zabić?
Połamać łapy przy samej dupie!
Mam nadzieje, ze mu kawa zaszkodzi;)
Ja tez mam dynie i cukierki.I zawsze jestem soba, ale szanuje inne kultury:)
Szeh, trzeba by go złapać...policja wiesz gdzzie, Brzeźno teraz na tapecie, jeszcze nigdy nie widziałam nawet straży miejskiej przy cmentarzu...
Batta, cholera, niestety pewnie mu nie zaszkodzi, mozemy się tylko pocieszać, że on ma życie do dupy, że pewnie spi w kartonie...znowu głupoty gadam.
Myszko, przeciez nie trzeba:)
Głosuję za postulatami Szeh :-) i jeszcze do torebki starszym paniom polecam odbezpieczoną pułapkę na myszy :-))
Witaj Beato,
Ten człowiek okradający staruszki na cmentarzu z pewnoscią wolałby zarabiać pieniądze w uczciwy sposób. Niestety, praca w Polsce jeśli nawet jest, to skandalicznie źle wynagradzana. Dlatego ten człowiek nie ma wyboru, musi robić to co robi. I spójrz, często musi zadowolić się tak nędznym łupem. A dlaczego nawet złodzieje mają w Polsce źle? Bo napadane staruszki są za biedne.
Biednemu zawsze wiatr w oczy.
A wystarczyłoby zastosować się do zaleceń najgenialniejszego polskiego, a nawet światowego, ekonomisty - profesora Kołodki.
Zniknęłaby bieda, złodzieje wzięliby się do uczciwej pracy, a napadane staruszki nosiłyby w torebkach grube zwitki banknotów.
Pozdrawiam
Marianna Dorota
A jakież to zalecenia proponuje nasz najgenialniejszy światowy ekonomista? Może wezmę je sobie do serca?
Elegancki złodziej najpierw mnie rozbawił, a potem rozzłościł okrutnie. Okradanie staruszki z jedynej "cennej" rzeczy, jaką ma w torebce, to po prostu zwykłe kurewstwo.
Beata, wszystko co służy do rozbawienia dzieci uważam za fajna sprawę, ale też wszystko musi mieć swoje granice. Miałam całą reklamówkę cukierków wczoraj, przyszło STADO bączków małych i średnich i nastoletnich:)
Kradzież....tak trudno jest usprawiedliwić przestępstwo...
A tak nawiasem, ciekawe jakież to cuda ekonomiczne dokonałby tenże profesor?!
Nożesz jasna cholera, że też nie dopuszczono go do wykonania tego cudu ekonomicznego ech!;> i Polska byłaby mlekiem i miodem....a tak kupa bezkarnych skurwieli okrada biedne staruszki!
Mario Doro?
Heleno, taa, na cmentarzu zawsze mozna sie bac tylko żywych..
Ade, a do mnie nie przyszedł nikt, cukierki zjadły nasze domowe dzieciaki, ale nie przebierałam ich, w ogóle nie wiedziały, dlaczego więcej cukierków, tylko dynię podświetlilismy świeczką:)
Bo tę dynię to pamiętam robiło się zanim przyszło halołinowe szaleństwo
Jak Twoje ciśnienie? :)
Teraz chyba za wysokie:)
Jak dobrze, że w mojej okolicy dzieci nie są aż tak przedsiębiorcze! :)
poczekaj, poczekaj...:)
Nawet ciut :)
Margo, dobra, powiem po"swojemu"...a ociupinkę?
Jak to powiedział ostatnio mój kolega: "...bo złodziej to musi mieć klasę!". A tak na serio, to dobrze, że tej pani nic się nie stało!
ps. zmieniłam adres bloga na http://muuempire.blogspot.com/ :)
o, to mogłam szukac i szukać:)
Prześlij komentarz