a jednak...
w internecie siedzą, może niekoniecznie piwosze, ale w większości osoby, które częściej niż inni (znaczy się ci, którzy w internecie nie siedzą:) )podejmują seks ryzykowny, częściej się masturbują, częściej mają zahamowania seksualne, lęki i fobie itp...
cieszę się, że należę do tej elitarnej grupy:) hop! hop! Jak to dobrze, że jesteście TAM , a może TUTAJ ze mną:)
poza tym
obejrzałam Samotnego mężczyznę, oprócz tego że chłopaki mieli fajne pośladki to jest to bardzo dobry film
Caprese. Bezmięsna i super łatwa przystawka
-
Tak jak pizza Margerita zestawem kolorów przypomina włoską flagę. Pochodzi
z południa Włoch. Stała pozycja kuchni włoskiej. W sumie nic nowego. Jest
doskon...
1 dzień temu
37 komentarzy:
he, he, nikt sie nie chce przyznać do znajomości ze mną:)
Wiesz, ja jakoś nie potrafię uprawiać seksu na odległość, zwłaszcza gdy przekracza ona anatomiczne długości. Pewnie jestem staromodna, albo niedokształcona. A do znajomości z Tobą się przyznaję. A co mi tam:)))))
Anabell! podniosłas mnie na duchu:)
Ja tez się przyznaję. Do znajomości.
Wiem że zjawisko istnieje. Nie potępiam, ale sama jakoś nie mam przekonania;)
same skrzywione baby:)
Nivejko, a myslisz, że kogoś nasze przekonania interesują? :)
Ciekawe, na czym polega ryzykowny seks w internecie :-)
Hm, skoro polecasz film, że dobry, to może się wybiorę. Fajne pośladki, też bym obejrzała :-))
Wypraszam sobie! Prostam jak budowa cepa;)
A czy interesują? Hmmmm....
Trudno udawacz że zjawiska nie ma skoro jest. jest to jakaś forma wyładowania emocji. Internet i gadżety typu komunikatory i kamerki dają możliwości to ludzie korzystają. Podobno nawet prostytucja internetowa kwitnie...;) Jest popyt jest podaż. I odwrotnie:)
Isle, nie w internecie, ale znajomość przez internet a potem w realu ryzykowny seks, a jesli znajdujesz sobie niwą znajomość bez internetu to, statystycznie, podejmujesz nieryzykowny seks, uff, skomplikowane:)
Nivejka, ja tak myslę, że jest popyt, jest podaż, ale podatku ni ma:(
bo oficjalnego cennika brak;)
otóż to, otóz to:)
Moje przewidywania co do Złotych Lwów spełniły się w stu procentach! A w ogóle sądziłam, że odniesiesz się do dzisiejszej ,,troski'' Jarosława o rodziny zastępcze... Rozumiem, że wzruszenie nie daje Ci niczego napisać...
No tak, tak, domyślam się! Aczkolwiek nieinternetowe poderwanie kogoś w klubie na jedną noc to chyba też mocno ryzykowny seks...
Generalnie warto trochę myśleć - czy to w internecie czy w realu :-)
Zgaga? ja nic nie wiem! lece szukac!
no...niestety ma rację...Kluzik-Rostkowska przygotowała niezłe papiery a ekipa Tuska zahamowała cały proces a nawet gorzej - wycofała sie z jakiejkolwiek reformy RZ...
i ja,ja też się przyznaję do znajomości z Tobą ! :)
bo seksu przez internet nie uprawiam;( - czegoś mi brak ?
Co do ryzykownego seksu to "interes" kwitnie na portalach randkowych :D. Masakra co się tam dzieje hyhy...
Beata, a może ja coś tracę, a o tym nie wiem?A poza tym to nie mam skoliozy ani kifozy, prosta jestem. Zespołu Schoermana też nie mam.:))))
Poznać kogoś przez internet i uprawiać ryzykowny seks? Ależ skąd, w życiu by mi takie wyuzdanie do głowy nie przyszło ;D
się chyba nie znam :)
no to ja się nie znam,bo sobie nie wyobrażam,aby poznać kogoś przez net i od razu hop do łóżka,to tak jakby wyrwać faceta na pierwszej lepszej imprezie i wyjść na "stronę",takie numery nigdy mnie nie rajcowały.
a do znajomości z Tobą się przyznaję:)
Mijka, ale ja znam trzy szczęsliwe małżeństwa zapoznane przez internet:)
Margo - dzień dobry, jestem Beata:)
Ola, jeśli będziesz uzywac prezerwatywy to już nie będzie ryzykowny seks:)
Anabell, ale coś Ci tam znajdziemy, nie martw się:)
Tuv...zaraz brak! nadmiar może nawet:)
Athena - bardzo ciekawe zjawisko socjologiczne:)
no widzisz..a ja znam pięć realnych małżeństw rozwalonych przez net właśnie,,nowe związki też tym ludziom nie wyszły..
co ciekawe,jedno małżeństwo rozwaliła sama pani,bo zaprosiła do siebie poznaną na czacie koleżankę..koleżanka po tygodniu wyjechała, ale z mężem pani:)
co oczywiście nie znaczy,że szczęśliwe związki się nie zdarzają.
ja po prostu wolę normalną drogę.
ale to jest normalna droga:) zastępuje znane pewnie Tobie korespondowanie na adres znaleziony w gazecie:)
Beata..eee nieznane:)))no serio:)
bo ja nie szukałam ani w necie ani w gazecie:)
naprawdę? nigdy nie korespondowałaś z kimś obcym jako nastolatka? nawet z pionierem z ZSRR?
no risk, no fun. A nie korespondowałam z nikim bo mam okropny charakter, pisma również ;>
:) Ola, w ramach ćwiczenia charakteru pisma:), widzę, że wy młode jesteście... pierwszy adres miałam ze Świata Młodych:)
Nno nigdy:))))
Mijka, żałuj, dziecko, żałuj:))))))
W takim razie wybiorę się w ten weekend do kina!
Pozdrowienia :)
Pozwolę sobie zagościć, bo mi się spodobało u Ciebie :)
Prześlij komentarz