30 maj 2010

seks a internet...

a jednak...
w internecie siedzą, może niekoniecznie piwosze, ale w większości osoby, które częściej niż inni (znaczy się ci, którzy w internecie nie siedzą:) )podejmują seks ryzykowny, częściej się masturbują, częściej mają zahamowania seksualne, lęki i fobie itp...
cieszę się, że należę do tej elitarnej grupy:) hop! hop! Jak to dobrze, że jesteście TAM , a może TUTAJ ze mną:)

poza tym

obejrzałam Samotnego mężczyznę, oprócz tego że chłopaki mieli fajne pośladki to jest to bardzo dobry film








37 komentarzy:

Beata pisze...

he, he, nikt sie nie chce przyznać do znajomości ze mną:)

anabell pisze...

Wiesz, ja jakoś nie potrafię uprawiać seksu na odległość, zwłaszcza gdy przekracza ona anatomiczne długości. Pewnie jestem staromodna, albo niedokształcona. A do znajomości z Tobą się przyznaję. A co mi tam:)))))

Beata pisze...

Anabell! podniosłas mnie na duchu:)

Nivejka pisze...

Ja tez się przyznaję. Do znajomości.
Wiem że zjawisko istnieje. Nie potępiam, ale sama jakoś nie mam przekonania;)

Beata pisze...

same skrzywione baby:)

Beata pisze...

Nivejko, a myslisz, że kogoś nasze przekonania interesują? :)

Isle of Mine pisze...

Ciekawe, na czym polega ryzykowny seks w internecie :-)
Hm, skoro polecasz film, że dobry, to może się wybiorę. Fajne pośladki, też bym obejrzała :-))

Nivejka pisze...

Wypraszam sobie! Prostam jak budowa cepa;)
A czy interesują? Hmmmm....
Trudno udawacz że zjawiska nie ma skoro jest. jest to jakaś forma wyładowania emocji. Internet i gadżety typu komunikatory i kamerki dają możliwości to ludzie korzystają. Podobno nawet prostytucja internetowa kwitnie...;) Jest popyt jest podaż. I odwrotnie:)

Beata pisze...

Isle, nie w internecie, ale znajomość przez internet a potem w realu ryzykowny seks, a jesli znajdujesz sobie niwą znajomość bez internetu to, statystycznie, podejmujesz nieryzykowny seks, uff, skomplikowane:)

Beata pisze...

Nivejka, ja tak myslę, że jest popyt, jest podaż, ale podatku ni ma:(

Nivejka pisze...

bo oficjalnego cennika brak;)

Beata pisze...

otóż to, otóz to:)

zgaga pisze...

Moje przewidywania co do Złotych Lwów spełniły się w stu procentach! A w ogóle sądziłam, że odniesiesz się do dzisiejszej ,,troski'' Jarosława o rodziny zastępcze... Rozumiem, że wzruszenie nie daje Ci niczego napisać...

Isle of Mine pisze...

No tak, tak, domyślam się! Aczkolwiek nieinternetowe poderwanie kogoś w klubie na jedną noc to chyba też mocno ryzykowny seks...
Generalnie warto trochę myśleć - czy to w internecie czy w realu :-)

Beata pisze...

Zgaga? ja nic nie wiem! lece szukac!

Beata pisze...

no...niestety ma rację...Kluzik-Rostkowska przygotowała niezłe papiery a ekipa Tuska zahamowała cały proces a nawet gorzej - wycofała sie z jakiejkolwiek reformy RZ...

Matylda pisze...

i ja,ja też się przyznaję do znajomości z Tobą ! :)
bo seksu przez internet nie uprawiam;( - czegoś mi brak ?

BrakNicka pisze...

Co do ryzykownego seksu to "interes" kwitnie na portalach randkowych :D. Masakra co się tam dzieje hyhy...

anabell pisze...

Beata, a może ja coś tracę, a o tym nie wiem?A poza tym to nie mam skoliozy ani kifozy, prosta jestem. Zespołu Schoermana też nie mam.:))))

Ola pisze...

Poznać kogoś przez internet i uprawiać ryzykowny seks? Ależ skąd, w życiu by mi takie wyuzdanie do głowy nie przyszło ;D

Margarithes pisze...

się chyba nie znam :)

Mijka pisze...

no to ja się nie znam,bo sobie nie wyobrażam,aby poznać kogoś przez net i od razu hop do łóżka,to tak jakby wyrwać faceta na pierwszej lepszej imprezie i wyjść na "stronę",takie numery nigdy mnie nie rajcowały.
a do znajomości z Tobą się przyznaję:)

Beata pisze...

Mijka, ale ja znam trzy szczęsliwe małżeństwa zapoznane przez internet:)

Beata pisze...

Margo - dzień dobry, jestem Beata:)

Beata pisze...

Ola, jeśli będziesz uzywac prezerwatywy to już nie będzie ryzykowny seks:)

Beata pisze...

Anabell, ale coś Ci tam znajdziemy, nie martw się:)

Beata pisze...

Tuv...zaraz brak! nadmiar może nawet:)

Beata pisze...

Athena - bardzo ciekawe zjawisko socjologiczne:)

Mijka pisze...

no widzisz..a ja znam pięć realnych małżeństw rozwalonych przez net właśnie,,nowe związki też tym ludziom nie wyszły..
co ciekawe,jedno małżeństwo rozwaliła sama pani,bo zaprosiła do siebie poznaną na czacie koleżankę..koleżanka po tygodniu wyjechała, ale z mężem pani:)

co oczywiście nie znaczy,że szczęśliwe związki się nie zdarzają.
ja po prostu wolę normalną drogę.

Beata pisze...

ale to jest normalna droga:) zastępuje znane pewnie Tobie korespondowanie na adres znaleziony w gazecie:)

Mijka pisze...

Beata..eee nieznane:)))no serio:)
bo ja nie szukałam ani w necie ani w gazecie:)

Beata pisze...

naprawdę? nigdy nie korespondowałaś z kimś obcym jako nastolatka? nawet z pionierem z ZSRR?

Ola pisze...

no risk, no fun. A nie korespondowałam z nikim bo mam okropny charakter, pisma również ;>

Beata pisze...

:) Ola, w ramach ćwiczenia charakteru pisma:), widzę, że wy młode jesteście... pierwszy adres miałam ze Świata Młodych:)

Mijka pisze...

Nno nigdy:))))

Beata pisze...

Mijka, żałuj, dziecko, żałuj:))))))

iw pisze...

W takim razie wybiorę się w ten weekend do kina!
Pozdrowienia :)
Pozwolę sobie zagościć, bo mi się spodobało u Ciebie :)