Czy mówienie o własnych hemoroidach, jądrach, jajnikach jest większym naruszeniem granic intymności niż mówienie o katarze?
wodnistym, seledynowym, zielonym?
dlaczego otwory górne naszego ciała i ich wydaliny są w pewnym sensie łatwiej akceptowane niż otwory dolne, z ich śluzami, wydzielinami, naroślami?
Przepraszam, muszę wyjść na chwilę, mówimy idąc do toalety. Ostatnio coraz częściej jednak słyszę przepraszam, za chwile wrócę, tylko siknę, lub idę na siusiu na szczęście jakoś nie słyszałam jeszcze idę zrobić kupę, zamówcie dla mnie pizzę z podwójnym serem :)
Powszechna infekcja blogowa spowodowała, że o katarze czytamy na co drugim blogu, o jego odmianach, o emocjach jakie wywołuje. Taki zasmarkany temat a tak pieszczony, aż zazdrość bierze. Czy on naprawdę zasługuje na tyle uwagi? Hemoroidy niestety zostały osierocone...:)
Moja łatwość w poruszaniu tematów fizjologicznych wynika pewnie, między innymi, z odwiecznego podcierania pośladków, dzieciakom i niektórej młodzieży, z wycierania nieustannie nosów zawładniętych chronicznym katarem, nie raz, nie dwa obsmarkano mi ręce :), z częstych odwiedzin lekarzy (niekoniecznie ze sobą) i wyuczenia się w końcu, przez lata, umiejętności przekazywania informacji lekarzom o wszystkich wydzielinach, stolcach, wymiocinach, gazach wychodzących górą albo dołem, temperaturach, suchości, ślinotokach, ropach wypływających z ran...
Czasami, (po czterech latach życia z bekającą przy każdym obiedzie małą blondyneczką), gdy słyszę beknięcie mówię automatycznie mówi się przepraszam,
Nasza prywatna intymność jest tam, gdzie ją sobie postawimy, intymność otoczenia czasami bywa za szeroka, zbyt szeroka dla nas...
a na "deser" kawał gastryczny :)
Żyrafa opowiada zajączkowi:- Nawet nie wiesz, jak to wspaniale mieć taka dłuuugą szyję. Sięgnę wszędzie, do każdej gałązki, a potem.... Pomyśl: każdy listek, który zerwę I przeżuję, wędruje potem tak dłuuugo, długo w dół... Ach... Jaka to rozkosz...Zajączek słucha, nie reagując. Żyrafa ciągnie dalej:- A gdy przychodzi upał... Idę and rzekę, pochylam głowę, zaczerpnę wody... Nie wyobrażasz sobie, jaka to rozkosz, gdy zimna, ożywcza woda spływa w
dół, chłodząc mnie coraz bardziej I bardziej... Moja szyja rozkoszuje się tym
chłodem, centymetr Po centymetrze, metr po metrze, a ja wraz z nią...
Ech, gdybyś wiedział, zajączku, jak to wspaniale mieć taka dłuuugą
szyję...
Zajączek przechyla tylko lekko głowę i pyta:- A powiedz... Rzygałaś kiedyś?
Małe danka. Kanapki, sałatki, itp.
-
Sałatka z wędzonego pstrąga i dużej czerwonej fasoli, albo wędzony pstrąg
na paście z tuńczyka i fasoli.
*Szybka i łatwa sałatka. Wszystkie składniki są d...
13 godzin temu
35 komentarzy:
leżę :D:D
bezwydzielinowo leżę :)
o matko!
hehe, świetny
a u mnie zamiast na kupę, idzie się na dwójeczkę :)
cóż, gile, przypadłość jak kaszel, czy inny czort, trzeba z tym żyć, mało tego, wyleczyć :)
biedna żyrafa...:)))))))))
a gile?
a to nie som takie ptaki zimowe?
Granice się przesuwają. Widać to na każdym kroku. W tv , radio i w naszym życiu.
A moje gile juz zmieniają kolorek i konsystencję. :-)
Jasne że granice się przesuwają - wystarczy spojrzeć w pudło, gdy do pysznego obiadku który się akurat je, pokażą w reklamie inwazję zarazków na kibel. :/
Katar jak katar - gdy ostatnio stanął za mną w kolejce jakiś leciwy jegomość non stop pociągający nosem i przełykający to co naciągnął - to jakoś mnie zemdliło.
Kawał mocny :)))))))))
Ja jestem prawdziwy facet, więc na katar umieram. I wtedy wszyscy dokoła wiedzą, że umieram - choć staram się samym katarem nie epatować. Ogólnie uważam, że NIE WSZYSTKIM trzeba się dzielić. I pamiętam, że swego czasu miałem dziwne uczucie zażenowania, gdy kiedyś okulista przy doborze soczewek kontaktowych spytała mnie o kolor kataru...
Tekst o pizzy z podwójnym serem mnie rozwalił:)
Mnie się wydaje, że tematami fizjologicznymi najlepiej jest się dzielić z tymi, którzy chcą o nich rozmawiać. Na przyklad lekarz - taką ma pracę. Cudza fizjologia może być dla niego interesująca zawodowo. Dla innych - niekoniecznie.
No cóż.Na tym chyba polega kultura,że pewnych tematów się nie porusza publicznie.Co innego u lekarza.Ale u lekarza a nie w lekarskiej poczekalni!
Gile gilami, kupa kupą, ale warto może wyjść poza ten etap analny, bo niby "samo życie" czyli wszystkim się zdarza rzygnąć, ale czy koniecznie musimy sobie opisywać detalicznie jakie menu nam wyleciało? Moja mama w szkole podstawowej recytowała popularny wśród dzieciaków wierszyk: zupa z trupa, kawał rany, chleb materią polewany, a na deser każdy łyka żółtą flegmę suchotnika.
Smacznego!
Neskavka - jasne, ocieramy sobie pot z czoła, codziennie przecierasz oczy palcami a tam cała masa róznych żyjątek żyjących w Twoich wydzielinach i jesli to jest Twoje to dlaczego jeste niekulturalne?
dlaczego idę siusiu jest do przyjęcia, nikt sie nie zasmieje, a powiesz - ide na stolec - buchnie smiech.
dlaczego możesz głośno powiedzieć, że trudno Ci wejść na schody, bo masz problemy z sercem, ale już że masz problemy z czyrakiem, hemoroidami, które utrudniaja chodzenie to już nie? Całe ciało jest moje ten czyrak też:)
Pistacjowy, ta ostatnia część wyliczanaki to jest nawet chyba z jakieś literatury wielkiej... ktoś pamięta zakochaną kobietę w suchotniku?
Lorenzo, na pewno masz rację, wydzieliny - samo myślenie o nich, a co dopiero pisanie, chociaż jestem, zdawałoby sie z nimi, wywołują we mnie lekkie nudności, ale użycie słowa hemoroid, stolec, mocz, macica juz nie, tak jakbym mówiła, kończyna, brodawka, zakończenia nerwowe:)
WT, czasami katar wychodzi przez spojówki...
Athena, bo masz wyobraźnię, jakby gulgał piwo, nic by Ci nie było:)
Kasiu - gratuluję teraz go wykończ i juz niech nie wraca!
Mija, racja, tak zwany czerwony gil:)
Margo, miałam kiedyś w swojej rodzinie dziecko głuche i po nim został nam jeden gest - rozstawione palce do V, wewnątrzna strona dłoni w kierunku twarzy, przysuwasz do nosa tak, że nos jest w tym V - to oznacza "ide do toalety", moja rodzina wykorzystuje ten sposób komunikacji gdy jesteśmy w miejscu publicznym:)
Miauka, relaksacyjnie lezysz mam nadzieję!
A poza tym nie bardzo rozumiem, CZEMU MA SŁUŻYĆ informowanie otoczenia, PO CO się wychodzi do toalety. Że mają tyłek wytrzeć? Czy pozazdrościć, jeśli w danym momencie nęka ich obstrukcja?
Ha! słuszna uwaga, zdarzało mi sie słyszeć - "to zrób za mnie!"
myslę też, że może mieć to ukryta informacje o czasie nieobecności:)
A, kiedy informujemy "że idziemy przypudrować nosek" to dlatego, żeby nam wybaczono krzywy make upe? czy co?
Bo konwencje są po to, żeby ulatwiały życie. Nie bardzo widzę powod, żeby odchodząc od stołu informować wszystkich o swojej fizjologii. I tyle. Ludzie w różnych niejscach mają tę granicę. A poza tym - CO MNIE OBCHODZI CUDZY STOLEC. To chuyba można pojąć.
I pojęłam:)
Beata-tak się składa,że byłam na przyjęciu.Takim ę i ą.Excusive!
I jedna dama,po 3 drinku zaczęła głośno opowiadać o problemach z jądrami męża,że nie przybył bo zapalenie ma.A potem narzekała, że syna drugiego urodziła bo mąż do niej "igrekami strzelał.Nie mógł raz iksem?"!
A potem rzekła, że musi się po tych drinkach odlać.
Żarcie wszystkim stanęło w przełyku.Nie tylko mnie.
Mnie uczono, że się nie mówi.Ale jeżeli ktoś ma taka potrzebę to niech sobie gada.Byle nie do mnie.
I chcesz powiedzieć, że mam wycierać gila i z nim lecieć pokazywać rodzinie?
No sorry!
Neska - piszemy o MÓWIENIU nie o pokazywaniu:)
"Nasza prywatna intymność jest tam, gdzie ją sobie postawimy, intymność otoczenia czasami bywa za szeroka, zbyt szeroka dla nas.."
Nic dodać, nic ująć. Właśnie tak.
Szeh...
świetne :)
O! Margo, zaskoczyłaś mnie...
No co?
Ja mam tę granicę jasno postawioną.
Szeh, jak najbardziej :) chciałam coś dodać, ale, jeszcze przekroczę, albo cóś:)
Kultura zabiła w nas poczucie naturalizmu. Ja nie mam nic przeciwko wszelkim formom informujących nas o jakichkolwiek zabiegach wypływających z naszych ciał ;) Pozdrawiam.
O! KOpacz, ale subtelnie to ująłeś:)
Prześlij komentarz