17 kwi 2012

Ja-ro-sław! Ja-ro-sław!

jechałam dzisiaj miejską komunikacją
szybka kolej miejska, skm
bilet w jedną stronę 4,60
wygodnie, lecz na stojąco, za to szybko, bez poszukiwania miejsca parkingoweg, z minispacerem z miejsca A do miejsca B i odwrotnie
zauważyłam, że społeczeństwo ( :) ) jest okablowane i obsłuchawkowane, byłam jedną z nielicznych osób, która nie miała niczego na uszach

swoją drogą, jak dwadzieścia lat temu ktoś szedł ulicą i gadał do siebie to mówiono, że wariat a teraz nikt nie zwraca uwagi, zakładamy, że ten ktoś rozmawia przez telefon i już...

ostatnio w sklepach spożywczych natykam się na skarbonki "zbieram na wakacje", "zbieram na piwo, wódkę i wino"...się porobiło, chyba też powieszę sobie u szyi skarbonkę - zbieram na benzynę i zimowe opony


Ziemniak ostatnio mocno mnie denerwuje i mam ochotę go zetrzeć, nie mogę nawet udawać, że go nie ma, on po prostu jest jak stonka, jak pestycyd. {(tu mimowolne skrzywienie ust sugerujące duże niezadowolenie lub ból brzucha) albo i jedno i drugie...}

I...
kiedy już pogodziłam się z tym, że będę musiała dłużej pracować (właściwie to ja chcę pracować jak najdłużej), to uświadomiłam sobie, że będę musiała żyć przynajmniej do roku 2050, żeby zostawić Wu w godnych opiekuńczych ramionach...nie wiem czy jest to możliwe jednak, złośliwie dla ZUSu powinnam żyć jeszcze dłużej:)
zatem plany mam dalekosiężne

8 komentarzy:

Retro Koty i Pies pisze...

c'est la vie :))

anabell pisze...

Wiesz Beata, z tą pracą do 67 roku życia to nie my jedni tak będziemy mieć. Mój osobisty już jest na emeryturze, do tego po bardzo ciężkiej chorobie i gdy tylko poczuł się na tyle dobrze, że mógł się sam dowiezć do pracy samochodem, to poszedł na 1/2 etatu - i to nie ze względów finansowych, on uwielbia pracować. Teraz firma zmieniła lokalizację i jest za daleko, by sam jezdził, więc wrócił w domowe pielesze. Moja ciotka pracowała z własnej, nieprzymuszonej woli równo do 75 roku życia, a potem do niej przylatywali dopytywać się o różne służbowe sprawy.Moje 2 kuzynki, farmaceutka i lekarka, nadal pracują, choć już są na regularnej emeryturze.Tak naprawdę człowiekowi jest praca potrzebna, choć nie każdy sobie z tego zdaje sprawę.Zostaliśmy stworzeni do pracy, brak pracy ludzi demoralizuje.
Miłego,;)

Beata pisze...

No, to..miłego:)

Beata pisze...

exactement

zgaga pisze...

Znam tylu porządnych Jarków! A ten jeden musi być wrednym wyjątkiem?...

Elżbieta Grabarczyk pisze...

Niezły impresjonizm socjologiczny :)

clou pisze...

---> Zgaga: nie wiem dokładnie jakie są proporcje w Jarkach ale przypadek Gowina jakby przechylał szalę w stronę tych "dziwnie wrednych" ;-)

Anonimowy pisze...

Troche sie zgadzam z Anabell, ale nie do konca. Pieknie jest robic to, co sie lubi - prawda. Jesli akurat ktos nam za to chce placic - bosko ! Czesto jednak lubimy/chcemy cos robic ( np. opiekowac sie bliskim ), ale nikt nam za to zaplaci, a przeciez rachunki, chleb, cos na grzbiet itd. Ewentualnie zaplaca nam za robienie czegos, czego nie lubilismy, co nam zniszczylo zdrowie, ale co musielismy robic, bo rachunki itd.

Czy Wy znacie kogos ( jakas kobitke, bo z chlopamy to roznie bywa :) ), ktora poszla na emeryture i robi NIC ? Ja nie znam. Sama sie z pewnoscia nie czuje zdemoralizowana przez brak pracy ( zawodowej ). Ale jak sie ktos boi demoralizacji nierobstwem - ilez miejsc czeka na wolontariuszy, mozna sie upracowac dla dobra wspolnego jak kon !
Jeszcze jedno - nielubiana,toksyczna praca na pewno demoralizuje, trza z niej wiac. A nie kazdy ma gdzie :/ Zycze wszystkim lubianej pracy i wolnosci w decyzji, kiedy przestac i czym innym, lubianym, sie zajac.
Zzo