16 lip 2010

kastracja

nie rozumiem, nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem!
dlaczego większości właścicielom psów tak trudno podjąć decyzję o kastracji swego psa?

po kolejnym jamniku kopulującym na mojej nodze mam tego dosyć
wytłumaczenia są głupie:
- on straci męskość
- jak tak można okaleczać?
- to on nigdy nic
- chociaż raz...

pytam sie wtedy - czy ten twój siedmioletni jamnik kiedykolwiek?
- nie
- to czy nie uważasz, że narażasz go na gorsze katusze niż gdybyś go wykastrował? a ty tez chciałbyś współżyć tylko raz i nigdy więcej?

nie potrafię jednak przekonać...

co dziwne, nikt nie ma problemu, z tym, żeby wykastrować kota...
właściciele psów, posiadający też  koty, zachowują się rozsądnie i chwała im za to

14 komentarzy:

Matylda pisze...

wspólczuje;/
ja też tego nie rozumiem.
naprawdę ni rozumiem dlaczego tak łatwo kastrowa ć kota a psa nie ?!?

anabell pisze...

Bo to kosztuje.Kota kastrują, bo inaczej strasznie w domu kotem śmierdzi.Tak samo jest ze sterylizacają suk. Argumenty są powalające: bo straci "kobiecość", bo będzie musiała dostawać HTZ. Z tą terapią hormonalną to prawda, ale dotyczy tylko suk od 20 kg wzwyż .I wtedy jest dodatkowy koszt ok.90 zł miesięcznie.I poza tym panuje przesąd,że jeśli raz w życiu suka ma szczeniaki, to nie będzie miała ropomacicza.A to wszystko nie jest prawdą
bo musiałaby suka mieć szczeniaki przy każdej rui.Poza tym śmieszy mnie fakt,że ludzie w ogóle nie znają biologii suk- im się wydaje,że
ruja jest odpowiednikiem kobiecej miesiączki.
A w wielu krajach sterylizacja domowych pupili płci obojga jest obowiązkowa, no chyba, że prowadzi się hodowlę, ale wtedy bulisz wysoki podatek od posiadania psa.
Miłego, ;)

zgaga pisze...

No, trochę to kosztuje. Ale za to święty spokój!

Beata pisze...

Zgago, mój Michul, mimo kastracji posmakuje co nieco:) zblizenie trwa minutę i spokój:)

Monika pisze...

Bo ludzie są dziwni i patrzą swoimi kategoriami z sufitu. Poza tym prawie każdy ma w domu net i spędza ten czas głównie na wklejaniu zdjęć na nk :)))), ale jak mu pies choruje to nie potrafi znaleźć strony z poradami weterynaryjnymi. Ostatnie przypadki ludzi, którzy niby kochają pieski, ale zostawili je w samochodzie i te się po kilku minutach udusiły z gorąca to sztandarowy przykład. Ktoś ma psy w domu od x lat i nie wie do tej pory, że psy pocą się tylko w łapach, czyli mogą szybciej dostać udaru cieplnego niż człowiek. No cóż ... ciekawa jestem czy w następnym pokoleniu, gdy człowiek będzie chciał zrobić jajecznice z dwóch jaj to trzeba będzie pójść na kurs zakończony dyplomem z dwoma pieczątkami pt. "Jak znaleźć w sieci adres portali kulinarnych i zakładkę: drób oraz co wychodzi kurze z tyłu".

Beata pisze...

dobre! co wychodzi kurze z tyłu? pióra z ogona:)

no, ja tych co zamykaja psy w samochodzie w upale nie rozumiem...Baronowa ma takiego, ocalonego z samochodu psa, odebrano właścicielom i rozdano dobrym ludziom...

Nivejka pisze...

Nie wiem czy to z niemyślenia czy wręcz przeciwnie, z nadmiaru. Musiałam oddać "w dobre ręce" haskiego. Chętnych nie brakowało, do czasu do kiedy nie okazało się, że jest wykastrowany;D

BrakNicka pisze...

Ja nie kastrowałam z innego powodu - pies miał super charakter i nie chciałam by się coś w tej materii zmieniło. Rozważaliśmy z wetem kastrację gdy pies łysiał na ogonie - ponoć kastracja bywa pomocna ale nie na tyle by rzeczywiście się na to decydować. Natomiast pilnowałam gada nieustannie bo uważam że rozmnażanie to tylko w porządnych hodowlach. Nawet w umowie przekazania psa nowym opiekunom zawarłam punkt, że pies nie jest przeznaczony do rozrodu i że zobowiązują się go pilnować albo wykastrować.

athina pisze...

Ja mam kocura i nie zamierzam go kastrowac. Kot jest wychodzacy. Odpukac, ale naprawde nie mam zadnych problemow zapachowych w domu. Tylko po przeprowadzce, gdy balam sie wypuscic go na dwor, aby nie polecial szukac starego domu kladlam na podlodze jakas czesc ubrania, aby mogl mnie na niej skarcic (siarczyscie na nia lejac). lecz gdy po tygodniu otworzylam drzwi do ogrodu, wszystko sie skonczylo. W domu nie znaczy terenu, ale w ogrodzie owszem. Bo ogrodu pilnuje jak brytan. Nie uwazam zatem by to bylo konieczne. Nurtujacy jest tylko aspekt, ze jak gdzies zasieje, to co z tymi maluchami. Z drugiej strony on tez jest znaleziony pod krzakiem. Takie male piekne, puchate... Nie sposob bylo obojetnie przejsc obok.

Evita pisze...

U siebie w okolicy często mogę zaobserwować wyniki takiego myślenia. Bezpańskich psów tutaj nie uświadczysz, ale za to koty są wszędzie. Ja swojego nie zamierzałam kastrować, bo mimo, że jest kotem domowym, to nigdy nie znaczył terenu. Ale, że jest też kotem dziwakiem- nie chce jeść, stroni od wszystkich, przytula się od wielkiego dzwonu, to weterynarz powiedział, że kastracja by się i tak przydała. Powiedział, że kot się zmieni. Nie zmienił się nic. Jak był wybredny w jedzeniu tak jest. Jak był nietowarzyski, tak jest nadal. Ot, wczoraj się na mnie znów obraził. Przeszło mu do dzisiaj, ale zawsze...

Beata pisze...

Athina, ale własnie to chodzi o to, by on nie rozmnażał sie w nieskonczoność:)

athina pisze...

Beata, natura. Nad wszystkim nie bedziemy miec kontroli.

Monika pisze...

A jednak, kontrola jest bardzo prosta. I są kraje, gdzie psy i koty są tylko tam, gdzie mają właścicieli. A u nas jak W Indiach. I nie mam nic przeciwko Indiom. Bardzo miłe miejsce na wakacje. Na 1-2 tygodnie. Dłużej nie.

Należy koty kastrować właśnie po to, aby nie rozmnażały się niekontrolowanie. To drapieżniki i gdy jest ich za dużo na jakimś terenie dziesiątkują ptaki śpiewające gniazdujące w żywopłotach. Poem jedziemy na jakąś niemiecką prowincję i się zachwycamy "boże, jak u was ptaki śpiewają". U nas tęż śpiewałaby, gdybyśmy dali im szansę wykluć się z jajka :))

BrakNicka pisze...

No to u nas chyba mało kotów jest bo ptaszyska całymi stadami się drą do późnych godzin że spać się nie da gdy okno otwarte...