5 maj 2010

św. pamięci

Cipunia nauczyła mnie kiedyś matematyki, co pozwoliło mi zdać maturę z tego przedmiotu na 4.
Przez 4 lata wbijała nam do głowy trzy rodzaje zadań matematycznych, które ZAWSZE były na maturze. Do bólu kazała przy tablicy pisać i mówić pięć dodać trzy razy otwieram nawias ułamek trzy piąte odjąć minus ułamek dwie szóste, zamknąć nawias... i pozwalała liczyć na palcach
Miała farbowane czerwono/kasztanowe włosy, kolczyki z rubinowymi kamieniami i naturalne stałe rumieńce.
 Mówiła ć przed każdym nazwiskiem i każdym akapitem...
- Ć, Kowalska, ty chcesz skończyć tę szkołę? Ć, znowu nie umiesz!
tylko dzięki niej zdałam samodzielnie maturę z matematyki

9 komentarzy:

oh, wait! pisze...

ha! nie ma to jak pani profesor odpowiedniej szkoły.
u mnie było kilka podobnych gwiazd.
i co wbiły do łepetyny- do dzisiaj w nich siedzi.

Neskavka pisze...

Jeżeli nauczyła Cię matematyki to dlaczego "cipunia"?

Nivejka pisze...

takie epitafium... marzenie nauczycieli :)

Beata pisze...

Mysmy ją tak, Nekavko, pieszczotliwie nazywali:)za to Ć:) ten wyraz chyba nie miał wtedy obecnego zabarwienia, zreszta chyba to była ksywka nie nadana przez nas, inne roczniki maczały w tym palce:)

zmarła jesienią

Beata pisze...

Nivejka...no, też bym chciała:)

Beata pisze...

Veronika, oj wbiły, oj wbiły:)

Chemik rzucał we mnie gąbką a facet od prawoznastwa miał jasne opięte spodnie i w naszej damskiej klasie stawał tak blisko ławki, że mu się jądra na blacie opierały:)

diesel pisze...

my mieli takiego co kluczoma ciepol:D

Latarnik pisze...

U mnie w podstawówce była taka jedna co ciepała nie tylko kluczoma, ale i kijem :) A w średniej z kolei nauczycielka historii deptała mi po nogach stojąc przed moją ławką.

Beata pisze...

Chemik rzucał kluczami też...a fizyk podłączył mnie do prądu i na mojej głowie zapalił żarówkę:) cieszył się jak dziecko, sama się do tej zarówki zgłosiłam:)