15 lut 2010

Sumermarket

Za wikipedią - Efektywność ekonomiczna supermarketów jest na tyle wielka, że we wszystkich krajach, w których mogły się bez przeszkód rozwijać praktycznie zdominowały one handel detaliczny i półhurtowy, zostawiając dla mniejszych sklepów tylko rynki niszowe. W wielu krajach (zwłaszcza w Europie Zachodniej) narasta coraz większy opór lobby drobnego handlu przeciw dalszemu, nieograniczonemu rozwojowi supermarketów. Sklepy tego rodzaju oskarża się o wywoływanie wielu negatywnych efektów społecznych. M.in:
  • rozbijanie lokalnych społeczności, które wcześniej skupiały się wokół małych sklepików w centrach miast.
  • dehumanizację procesu robienia zakupów - zakupy w małych sklepach były niegdyś okazją do serdecznej rozmowy i zawierania bliższych znajomości z ludźmi z najbliższego otoczenia.
  • uniformizację oferowanych towarów i narzucania klientom własnych gustów.
  • wykorzystywania silnej pozycji na rynku do nieuczciwych praktyk w stosunku do klientów, pracowników i producentów. (Oferowanie produktów przeterminowanych, wymuszanie na producentach cen na granicy opłacalności, przeciąganie płatności za zamówione towary, wyzysk pracowników i zmuszanie ich do pracy w późnych godzinach nocnych).
  • generowanie w swoim otoczeniu intensywnego ruchu samochodowego (zarówno osobowego jak i ciężarowego), który jest uciążliwy dla osób mieszkających blisko takich sklepów.
Zwolennicy hipermarketów argumentują natomiast, że:
  • zarzuty przeciw nim są niemal identycznie, jak wysuwane w XIX wieku przeciw maszynie czy produkcji przemysłowej; próby zatrzymywania czasu i sztuczne podtrzymywanie archaicznej organizacji handlu są jednak tak samo skazane na niepowodzenie;
  • efektywna organizacja handlu pozwala lepiej wykorzystać potencjał gospodarki i zasoby pracy ludzkiej, co zwiększa produkt krajowy brutto i tym samym ogólną pulę bogactw;
  • wielkie sieci handlowe wymuszają rezygnację z wysokich marż i nieefektywnych sposobów produkcji, a często uruchamiają nowe linie produkcyjne o wysokiej efektywności, pośrednio zwiększając w ten sposób konkurencyjność gospodarki;
  • konsumenci, kupując w hipermarketach, dzięki niskim cenom mogą kupić więcej towarów, dając zatrudnienie i zysk ich wytwórcom;
  • zwłaszcza najbiedniejsi dzięki oszczędnościom mogą lepiej zaspokoić swoje potrzeby lub przeznaczyć nadwyżkę np. na cele kulturalne, oświatowe czy rozrywkowe;
  • ogromna popularność hipermarketów świadczy o tym, że klienci dobrowolnie je wybierają i najwyraźniej lepiej odpowiadają one ich potrzebom niż tradycyjne sklepy;
  • rozbudowane centra handlowe wyrastające wokół supermarketów stają się nowymi ośrodkami rozrywki, integrującymi ludność wielkich miast;
  • towary w hipermarketach można dokładnie obejrzeć i zastanowić się przed ich zakupem, co zazwyczaj nie jest możliwe w małych sklepach gdzie zarówno sprzedawca jak i ewentualna kolejka wymuszają szybkie decyzje na konsumencie,
  • krytyka jest inspirowana głównie przez grupy interesu, które w imię własnych zysków chcą zmuszać konsumentów za pomocą regulacji prawnych do kupowania na mniej korzystnych dla nich warunkach (kupowanie w supermarketach nie jest przymusowe - kto nie chce, niech nie kupuje),
  • wysuwany przez właścicieli małych sklepów argument o tym, jakoby towary w hipermarketach były często przeterminowane jest chybiony, ponieważ znacznie częściej właśnie małe sklepy są zmuszone "wypchnąć" towar po upływie terminu ważności, w celu uniknięcia strat. Należy zauważyć, że w hipermarkecie klient ma znacznie więcej czasu na zapoznanie się z terminem ważności produktu przed dojściem do kasy, natomiast w małym sklepie często jest to bardzo utrudnione (towar podaje sprzedawca, który przez to niekiedy wykorzystuje nieświadomość konsumenta co do terminu przydatności towaru).

Dodam jeszcze kilka "funkcji" supermarketów
  1. miejsce spotkań dzieci z rodzicami (dzięki supermarketom rodzice dzieci, które są w pogotowiach opiekuńczych, rodzinach zastępczych mogą się tam widywać ze swoimi rodzicami, najczęściej w McDonaldzie albo siadają gdzieś przy karuzeli i przez godzinę utrzymują silne więzi rodzinne  
  2. markety przejęły również role dawnych klubów osiedlowych itp, są więc miejscem spotkań młodzieży, szczególnie tej bez kasy
  3. funkcjonują jako punkt zbiorczy
  4. można w nich się za darmo wysiusiać
  5. jeśliś bezdomny możesz się ogrzać, czasami zjeść
  6. ?
dopisze ktoś jeszcze kilka punktów?

33 komentarze:

Matylda pisze...

6.możn posiedzieć na ławce i obgadać do wypeku snujące sięniunie.
7.można pożreć i wypić za darmo bo w supermarkecie nie patrzą ci na ręce i jak wypijesz soczek,zjesz czekoladki kto co ci zrobi?
8.masz uczucie że jesteś bez względu na porę roku w ciepłym miejscu gdzie cięgiem coś się dzieje ZA DARMO
9.biedne bachory wyjące bez opamiętanie,zmęczone wędrówką rodziców po sklepach,tępe miny karmiacych zmęczonych harmiderem mam.
10.najłatwiej tam spędzić czas,bo siedzenei w pubie wymaga kasy,w kawiarni kasy i niejakiej kultury,siedzenei w parku wymaga pogody sprzyjajaćej,wyjazd za miasto ? ależ szkoda benzyny;>

Beata pisze...

i można dojechac darmowym autobusem:)

Szeherezada Stiepanowna pisze...

Za niewielką opłatą można mieć lolitkę.
Można się polansować niczym w niedzielę po kościele.
Można puścić dzieciary luzem i mieć wszystko w dupie, niech się inni martwią.
:-)

Beata pisze...

Szeh, mozna ja mieć za wisiorek albo rajstopy...niestety

slawkas pisze...

11. Można spotkać ludzieńków nie widzianych całe wieki. Normalnie Nasza-Klasa i Moja-Fala, i nie w necie tylko w Realu...

Beata pisze...

proszę, punkt nasty - rozwój relacji międzyrówieśniczych:)

Neskavka pisze...

Oj Beata-ja kocham supermarkety bo MOGĘ wszystkiego dotknąć i nie MUSZĘ oglądać nadętych min ekspedientek i zastanawiać się obsłuży mnie czy nie?

dikejka pisze...

Szklaną windą można se pojedździć;)

BrakNicka pisze...

A ja się trochę wyłamię i powiem że wolę małe osiedlowe sklepy :). Wiem do którego wejść by dostać świeże produkty. I przynajmniej wiem, że żaden klient nie próbował tego otwierać po czym odstawił pół-otwarte na półkę :). Znam taki przypadek durnego klienta hipermarketów i sądzę że nie jest odosobniony - a nie na każdym produkcie da się sprawdzić czy jest fabrycznie zamknięty, czy ktoś już przy nim majstrował i zawartość jest to wyrzucenia.
No i fakt - lubię sobie pogadać z ekspedientami jak są po temu akurat warunki :). No i nie robię ogromnych zakupów dla rodziny więc wygodniej jest mi kupować mniejsze ilości w zwykłym sklepie. :D

Do hipermarketów można dopisać kolejny punkt, że jest gdzie zabrać rodzinę na popołudniowy, niedzielny "spacer", nawet zbuntowane dzieci - gdy mają nadzieję na jakąś zdobycz opłaconą przez rodzicieli - raczej dają się tam zaciągnąć :D

Beata pisze...

Neskavka, alez ja tez lubię:) dzięki Tesco, które jest otwarte nawet w nocy mogę czasami pojechac razem z mężem na zakupy! (dzieci wtedy spią)

Kasia Boroń pisze...

Nie wiem czy sie mylę czy nie ale dla mnie supermarket to taki duży sklep np spożywczy lub mieszany a galeria to miejsce wycieczek...ale nie supermarket.W tych drugich widze rodziny, galerianki,przechodniów,spacerowiczów (że niby tam wypoczywają).Ty chyba o tych piszesz? Ja sie nie znam , bo ja ze wsi. Nie rozumię ludzi którzy tam spędzaja niedzielę....wolę na powietrzu...

Neskavka pisze...

O właśnie!Jeszcze jeden plus!

Beata pisze...

Kasiu - sam sklep spozywczy wielki to ..."Istnieją również sklepy o stosunkowo małej powierzchni (do ok. 2 500 m2), gdzie główny nacisk kładzie się na niskie ceny, które uzyskuje się przez znaczną redukcję kosztów. Dla klienta zazwyczaj te niższe koszty widoczne są w postaci uproszczonej ekspozycji (towary wykładane są na półkę w opakowaniach zbiorczych, a nie jak w hiper- czy supermarketach w opakowaniach jednostkowych). Sklepy takie nazywa się dyskontami" :)

Beata pisze...

albo delikatesami:)

Matylda pisze...

ja po pobycie w takim miejscu dostaje SZAŁU.
ogrom ludzi , przewalajace się hordy wrzeszczących bachorów,"mężczyźni" zblazowanei WISZĄCY na wózkach bo kurdę tak trudno go pchać idąc PROSTO ? ktościę popchnie,ktoscię kopnie, ktoś na ciebie wyleje sok.
Dostaję szału i od razu atak dusznosći.
Dosłownei się duszę i MUSZĘ wyjsć na pole;)

Anonimowy pisze...

Witaj Beato, powinny byc i markety i male sklepy. Ja akurat podam przykład korzyści z małego sklepu:
1. towary dostosowane do kupujących klientów, ulubione marki
2. możliwość zakupu przez wlaściciela konkretnych produktów na zamówienie klienta
3, produkty dostarczane codziennie świeże, zwlaszca warzywa, nabiał
4. możliwość zrobienia zakupu w 10 minut.
5. Możliwość zrobienia zakupów, gdy zabraknie pieniędzy w portmonetce i dopłaty następnego dnia.

Maria Dora

Beata pisze...

Tuv...widzisz, gdybyś tak jak, my , Kaszubi, wychodziła "na dwór", wszystko wyglądałoby inaczej:)

Matylda pisze...

no dobra.U nas też mówi się na dwór a do tego mam ci ponoć kaszubskie nazwisko i pochodzę z pomorza;).

Beata pisze...

Siostro! trzeba było tak od razu a Ty się w jakieś pola bawisz jak te pany z Małopolski:)

Daisy pisze...

Wypraszam sobie! Od zawsze wychodzę na pole, a nie na dwór. Masz jakiś DWÓR, Beato ???

:-))))))))))

Pany z Małopolski, phi!

Yo pisze...

hipermarkety są jak fast foody, wszyscy wiedzą, że szkodzą, ale każdy korzysta

oh, wait! pisze...

no ja jestem (póki co) w takim dziwnym położeniu geograficznym, układzie gwiazd,
że nie po drodze mi do supermarketów...
wyjście do super: to właściwie wyprawa...

po drodze mam właściwie co najwyżej 2 galerie handlowe, w tym jedną, którą omijam szerokim łukiem, bo jest hiper wielkopańska. jest to miejsce, gdzie gałka lodów kosztuje 7,90 pln....
drugą galerię mam średnio po drodze..
i w sumie rzadko bywam.

prywatnie: wolę hiper, super- bo mam wszystko na miejscu.
bo także w super marketach podoba mi się masówka- nikt się nie przejmuje, i z automatu jest uznawanych 95% reklamacji.
w przypadku sklepu osiedlowego: marginalny wybór, marża, praktycznie zero obsługi po-sprzedażowej....

Matylda pisze...

Beata - witaj :)
tak ogólnie to z Tczewa ród mój teoretycznie pochodzi:)
Tak , nA DWÓR:)
moja prababka ponoć takowy posiadała;)

a czemu SUMERMARKET ?
to z tęskonty za latem?

Beata pisze...

Daisy, my som gbury kaszuskie:) my dwór mamy:) i to jaki? z pruskim murem, żeby było trudniej zrozumieć, albo żeby było bardziej...interancjonalistycznie:)))( trochę naciągane, ale co tam)
pole też mamy, ale pole to my obrabiamy:)

Beata pisze...

Tuv, teraz to SPRINGMARKET:)

Beata pisze...

Veronica - masz rację, albo masz prowdę - zdecydowanie szybkość uznawania reklamacji (minus na kolejki czasami) to wielki plus marketów:)

Beata pisze...

Yo - no ale czemu szkodzą, no czemu?

oh, wait! pisze...

u nas w zależności od nastroju i jak zawiało:
to się mówiło na dwór.
u dziadków kociewie/kaszuby: było zawsze na pole.

a wszędzie jest: na miasto.

i na skróty/na przełaj: to jest po tubylczemu: na szagę.

a poza tym uwielbiam kryjanice ;-)

Beata pisze...

jeju, a co to kryjanice?

Mijka pisze...

wróciłam właśnie z takiego przybytku,po raz kolejny utwierdzona w przekonaniu,że NIE LUBIĘ!!!!



no bo jak mam lubić,jak mnie nawet TAM uczniowie śledzą?????????
i czekam,aż znowu osiedlowy sklepik otworzą.uh!!!

Beata pisze...

moi uczniowie w takich sklepach pracują:)
i nie marudź, zakupy zrobiłaś a to najważniejsze:)

Mijka pisze...

a poszłam tylko po piasek dla kota!!!!!

a tu prawie stówka..

Beata pisze...

właśnie:) piasek dla kota najtańszy w tesco, jak go kupuję to zawsze ponad 100PLN wychodzi:)