10 lut 2010

Nie palę, u siebie w domu palaczy wyganiam na dwór...

ale nie rozumiem tych obostrzeń dotyczących palenia czy tez nie palenia...

tu nie wolno, tam nie wolno, paranoja...

to niech zakażą palenia w ogóle i sprzedaży papierosów, bo to chore jest!

a jak nie zakazują to niech wyznaczą w różnych miejscach odpowiednie pomieszczenia i już.
rozumiem kino, teatr, szpital (ale też nie wszędzie), ale biura, urzędy, fabryki? toć się jakieś pomieszczenie z wentylacją znajdzie, bo teraz to jest jawne łamanie prawa i głupota straszna, że dorosły człowiek, który ma wiedzę i chce się truć musi to robić pokątnie...

36 komentarzy:

Baronowa Lorenza pisze...

To jest zwyczajna hipokryzja. papierosy są legalne i kręci się na nich kasę. I równocześnie zakazuje.

bere pisze...

i to jaką kasę! akcyza to ogromne pieniądze.
powinny być palarnie w miejscach pracy i już.
to napisałam ja, niepaląca z palącej rodziny.

Nivejka pisze...

Pamiętacie sytuacje z "Małego księcia"?
Rozkazy powinny być mądre, żeby poddani mogli je wykonać...;))))

BrakNicka pisze...

A mnie palacze niestety przeszkadzają i to bardzo. Jeśli się sami chcą truć to ich sprawa, ale ja jako niepaląca nie bardzo mam ochotę być w zasięgu rażenia dymu papierosowego. Zakazów już różnistych było mnóstwo ale ludzie się i tak do tego nie stosują. Zdarzyło mi się uświadamiać sąsiada, że klatka schodowa bloku mieszkalnego to nie palarnia. Facet już sobie nawet wystawił dyżurną popielnicę. Tłumaczył, że "w domu nie pozwalają palić bo dzieci". Na szczęście nie był upierdliwy i przeniósł się... przed klatkę na dwór (w środku zimy to było). I tak smród leciał do przedsionka, ale to już było, powiedzmy, znośne.
Najgorsze gdy się chce wyskoczyć do lokalu. Staram się chodzić o takich porach że jeszcze nie ma aż tylu palaczy. Pozostając w dymie najzwyczajniej tracę głos, łzawią mi oczy i się duszę. A to nie jest przyjemne. Już pomijam fakt, że jak wychodzę to śmierdzę jak stara popielnica. Ale to już jakby skutek uboczny wyjścia do lokalu.

Natomiast biuro to jeszcze inna bajka. Nawet jak się wydzieli palarnię, to niepalący i tak muszą wąchać pety, bo dym się przedostaje. Nie wiem jak by trzeba było zabezpieczyć taką palarnię by tak się nie działo. Osobną sprawą są notoryczne "wyjścia na papierosa" w pracy, które znacznie wykraczają poza przysługujące "5 minut przerwy na każdą godzinę pracy przy kompie". I wszystko byłoby ok gdyby praktykowano w firmach premie dla niepalących, którzy na takie przerwy nie chodzą co chwila, tylko zajmują się w tym czasie pracą :)

Uff ależ się rozpisałam :D

Szeherezada Stiepanowna pisze...

Trudny temat. Przerabiałam go na własnej skórze jako palaczka, jako restauratorka oraz jako osoba, której śmierdzi.
1. Do knajpy, w której się nie pali na drinka nie pójdę, na zewnątrz palić nie lubię, lubię za to komfort.
2.Jak się ma knajpę, to od syfu i smrodu można zwariować, ale z braku tego można zbankrutować, bo tak jak ja w punkcie pierwszym ma wiele osób ( i to te osoby utrzymują knajpy drinkowe)
3. Palę bardzo długo, ale smród mi przeszkadza, czyli do miejsca, w którym można powiesić siekierę też nie wejdę. Musi być dobra wentylacja.

Jest jeszcze jeden plus palącej knajpy - gdzie najarane nie ma rozkosznych bezstresowych dzieciątek. Fakt, że ciuchy potem śmierdzą fajkami, ale nie śmierdzą rzygami (mój sławetny przypadek:D)

Są knajpy dla palących i niepalących (właściciel ma prawo ustalić) i jest gitara uważam. Rynek ureguluje resztę. Zakaz jest bzdurny.
Z drugiej strony ja sama chętnie miałabym knajpę dla niepalących, ale tylko wtedy, gdy wszystkie byłyby takie - bo wiadomo, że jeśli gdzieś palić można, to tam będzie ruch.

No mówiłam, że trudny temat, nie?
:-)

slawkas pisze...

Nie pale, ale i nie mam problemow z tym, ze ktoś pali. Za to mam ogromne problemy z tym, ze są wprowadzane tak daleko idące zakazy. Do pewnego momentu zgoda (miejsca wydzielone, dyscyplina pracy itp.). Ale to co się teraz to wyrabia to jest chore. A w pewnych sytuacjach powiem nawet, ze... szkoda. Przerwy na papierosa czy dym w lokalach tworzą specyficzny klimat. Zwyczajnie szkoda. :)

miss pisze...

też uważam, że bzdura, a nie paliłam nigdy i zawsze mi przeszkadzało - w restauracjach i miejscach pracy powinno być wydzielone pomieszczenie/pomieszczenia jeśli już się chce coś ograniczać...
w Szkocji wprowadzono podobne regulacje ze dwa i pół roku temu i efekt był taki, że wszyscy się przenieśli palić pod knajpy - czyli w środku jest ok, ale okadzą przed i po, a są takie ulice, gdzie się w pewnych godzinach nie przejdzie z dzieckiem, bo siwy dym i to mnie wpienia, bo przejść muszę - nie zawsze jest czas chodzić naokoło...

Anonimowy pisze...

Witaj Beato, również nie palę, ale te przepisy wydają mi się zamordystyczne.
Maria Dora

effka pisze...

Również nie palę. Moi goście - palacze, sami od siebie wychodzą na balkon. Bo tak się już nauczyli. Jak zabronią palić na własnych balkonach, to nie wiem, gdzie oni będą popalać. Fakt, czasem w restauracjach i knajpkach można w powietrzu powiesić siekierę - tak zadymione. Ale ja takie lokale omijam z daleka i wybieram inne, gdzie też są wydzielone miejsca dla palących, ale nie jest to tak bardzo uciązliwe dla pozostałych. Przecież mozemy sami wybrać miejsca dokąd sie wybieramy. A palacze? Palacze też powinni czasem pomyśleć o niepalących i jak już koniecznie musi zapalić np. na przystanku, to niech odejdzie trochę na bok, a nie że zapala papierosa w tłumie ludzi. Myślę, że tu nie tyle o zakazy chodzi, ile o trochę kultury osobistej.

Grzegorz pisze...

Nie śledzę co prawda na bieżąco zmian a przepisach regulujących palenie, ale muszę napisać coś na ten temat. Przeszkadza mi bardzo tak zwana siekiera w pubach. Dzieje się tak dlatego, że podczas picia piwa (przykładowo) muszę się nawdychać dymu papierosowego - pomimo tego, że nie palę.
Pokuszę się o zdanie jednego pytania: dlaczego ktoś (np. ja) musi ponosić skutki palenia? Oczywiście puby mają to do siebie, że jest w nich mnóstwo dymu itp., ale dlaczego także w kawiarniach, restauracjach to samo się wydarza...? Trudne jest to pytanie, ale ja naprawdę nie lubię (nie znoszę) czuć tego zapachu przez dwa następne dni na swoim ubraniu :)

miss pisze...

grzegorz, przecież ubranie można zaraz wyprać, nie trzeba nosić dwa dni;):)

Matylda pisze...

nie palilam,nie palę i ni będę palić.Zdrowotnei to dla mnei zakazane jest - nie typu nie pal bo umrzesz ale tak na bardziej serio.
Wyczuwam dym na kilometr i mne ito wkurza.Nie chcę by palono przy mnie,nie chodzę do knajp gdzie siwo od dymu jest.
Generalnie jak kogos bardzo lubię jestem w stanei się dostosować ale bez przesady.
Goście palą na tarasie.
i też podpiszę siępod effką że :"Palacze też powinni czasem pomyśleć o niepalących i jak już koniecznie musi zapalić np. na przystanku, to niech odejdzie trochę na bok, a nie że zapala papierosa w tłumie ludzi. Myślę, że tu nie tyle o zakazy chodzi, ile o trochę kultury osobistej."

Beata pisze...

Missssssss, powaliłas mnie:) Grzesiu sie wytłumaczy, ja wiem, że kurtki prac codziennie nie musi, szalika itd, czy tez swetera jakiegoś:)

Beata pisze...

Tuv - no kultura to wszędzie obowiązuje podobno:)

Beata pisze...

Athena, jest w moim miescie taka poradnia psych-ped(!), do której wchodzi sie z ogólnodostepnego korytarza i jeden tylko korytarz prowadzi do tej poradni i...na półpiętrze, panie ped. i psych. palą, palą, no fajczą! WSZYSCY MUSZĄ przejść przez to miejsce by dojść do poradni i tam w zaciszu gabinetu dowiedziec sie jakie błędy wychowawcze popełniamy w pracy z własnym dzieckiem:)

Beata pisze...

Szeherezado gdybym miała własny lokal NA PEWNO pozwoliłabym ludziom w nim palić:) wentylacje oczywiście bym zapewniła też:) i pozwoliłabym przyprowadzić psa a NAWET...no, kogo? zgadłaś! kota tez!

Beata pisze...

Slawkas, mosz Ty chłopie prowde, te przerwy sa bardzo ciekawe, ale...coraz mniej osób już na te przerwy wychodzi, albo wychodza tacy z którymi nie bardzo chce sie stać:)
Poza tym to śmiesznie wygląda szczególnie gdy pada, wieje:)

Beata pisze...

Effka, juz się nie moge doczekac jak podam swojego sąsiada do sądu, że wiatr od zachodu a on pali papierosa w ogródku i na moje tuje leci wstrętny dym!

Beata pisze...

Nivejka, Ty utopisto:)

Beata pisze...

Bere, Lorenzo - zgadzam się w 100%, temat zastępczy czy co? bo ja nie rozumiem... Lepper po wyroku, ale sie będzie odwoływał, komisja hazardowa nudzi trzeba coś z dymem puścić, czy jak?

Matylda pisze...

A!A!A!
BEATA !
NIE LUBIĘMcDONALDA BO MI NIE POZWOLILI Z KOTEM WEJŚĆ !!!!!!!!!
buraki;/
a w takiej jednej wypasionej dosć gospodzie w ogrodzieńcu NIKT mi złego słowa nie powiedział.

BrakNicka pisze...

O dobrze, że poruszono kwestię balkonu. Latem niestety nie mogę sobie nieraz spokojnie posiedzieć na swoim balkonie bo sąsiedzi z dołu wychodzą na swój fajczyć. Ciekawe dlaczego muszę zawsze uciekać z własnego balkonu przed dymem, który leci ku górze. Ciekawe, dlaczego moi sąsiedzi przybiegają do mnie z pretensjami gdy spadnie do nich kropla wody z mojego prania albo kwiatów, a ja do nich nie wyskakuję jak mnie wykurzają z własnego balkonu gdy chcę wypocząć na świeżym powietrzu.

miss: płaszcza nie wypiorę, kurtki - jak napisała Beata - też nie pierze się codziennie ;) i potem wisi to to w przedpokoju i śmierdzi aż się wywietrzy.

Stardust pisze...

U nas jest zakaz palenia wszedzie poza wlasnym mieszkaniem i ulicami. Pale i uwazam, ze mam do tego prawo, tak samo place podatki jak osoba niepalaca, a w zasadzie to panstwo zdecydowanie wiecej zarabia na mnie:) Do szalu doprowadzaja mnie ludzie, ktorzy przechodzac ulica obok mnie palacej machaja lapami albo znaczaco pokasluja. Na machaczy nie zwracam uwagi, moze sie probuja nauczyc fruwac, pokaslujacym grzecznie mowie "powinienes rzucic palenie" robie to z usmiechem. Mysle, ze dochodzi do dyskryminacji, bo jesli juz nigdzie poza ulica nie wolno mi palic a mimo to komus sie to nie podoba, to jest dyskryminacja. Jestem gotowa walczyc o prawa palaczy!!! Moze jak to komus TAK Bardzo przeszkadza, to dziwie sie jak temu komus nie przeszkadza "swieze" powietrze, zapach spalin. No bardzo przepraszam, ale ja wydaje pieniadze na papierosy, moze ten ktos powinien sobie zakupic butle tlenowa i chodzic z nia dla wlasnego zdrowia. Zawsze jak pale na przystanku autobusowym odchodze o dwa kroki od kolejki, zreszta tutaj ludzie nie maja zwyczaju wisiec na drgim stojac w kolejce. Na szczescie.

Anonimowy pisze...

Szeherezado, w Szkocji,jak juz powiedziala Miss, w lokalach nie pala i jakos restauratorom interes sie kreci.
Co do balkonow, klatek schodowych - popieram wszystkich cierpiacych z powodu bezmyslnych palaczy. Nawet przez zamkniete drzwi balkonowe cudze smrody mnie dopadaly, kiedy mieszkalam w bloku, w Polsce. Smrodzenie na korytarzu blokowym tez nie pozostawialo mnie obojetna.
Palilam kiedys, palaczy rozumiem, ale to oni jakze czesto anektuja smrodem polacie wspolnej przestrzeni, wiec niech chociaz nie pyskuja, na Boga. Niech siedza cicho i zniosa te jeki niepalacych, duzo mozna zniesc w szponach nalogu :-)
Miss, co do osadow na ciuchach, tapicerce, zaslonach itd. - byl ostatnio ciekawy artykul w 'Scotsmanie' o bardzo zlych dla zdrowia skutkach tzw. 'palenia z trzeciej reki' ( czy jakos tak to nazwali ). Ja nie chemik, ale strasznie wredne i kancerogenne substancje powstaja wtedy i miej nas, Panie, w opiece.
Rozwiazanie dla palaczy, jesli chca, zeby inni stulili pysk : strzelic se wlasna chalupe i tam sie wedzic. Z dzieciami i ciotkami rezydentkami.
To pisala Zzo, zawsze wnerwiona zdziebko, kiedy ofiary palaczy sa uciszane.

Baronowa Lorenza pisze...

ja to Tuv. Napisalaś "drowotnei to dla mnei zakazane jest - nie typu nie pal bo umrzesz ale tak na bardziej serio." Tuv - co jest bardziej serio od śmierci?! :-)))

Anonimowy pisze...

"No bardzo przepraszam, ale ja wydaje pieniadze na papierosy, moze ten ktos powinien sobie zakupic butle tlenowa i chodzic z nia dla wlasnego zdrowia."

A jak zabawy moich dzieci zaklocaja spokoj sasiadom, to niech se sasiedzi kupia stopery do uszu.
Ten sam poziom argumentacji.
Identyczny.

Zzo, dzieki za glos rozsadku.

Leonard pisze...

więcej zakazów = więcej ludzi kontrolujących tą rzeczywistość eurokomunistyczną.

Ta Europa to naprawdę Orwell w czystej postaci , hehe...

P.S.

@Beata
ci co kontrolują dostaną większe emerytury niż ci co pracują. Prawda ???

miss pisze...

wiem o płaszczach i kurtkach (i czapkach też pamiętam)... postaram się już nie żartować;(

więc poważnie:
ZZO - może i powstają pytanie jak długo musi trwać ekspozycja, żeby stało się nam coś złego? Nie czytałam tego artykułu, a pewnie odpowiedź tam była:( Nie lubię dymu, ale nie czuję się szczególnie zagrożona jak sobie trochę powdycham (oprócz przystanków - tu nie znoszę!), natomiast jak ktoś pracuje w takich warunkach to faktycznie nie za bardzo ma co z tym zrobić:( Przykład szkocki pokazuje, ze ludzie palili i palić będą. Nie ma się co oszukiwać. Polacy pewnie go zignorują na ile będą w stanie.

Swoja drogą otyłość tez dewastuje zdrowie, więc należałoby pozamykać fast foody, zakazać obżerania się, obowiązkowo pół godziny gimanstyki dziennie....
bzdura, bzdura, bzdura!
Tribudragon ładnie to napisał

Ola pisze...

U nas dwaj młodzieńcy z bloku palą sobie na klatce schodowej. I nic im zrobić nie można, bo wg przepisów tam wolno :/ A mnie szlag trafia, szczególnie jak ciężkie dźwigam i łatwo wtedy o zadyszkę na wyższym piętrze. No fajowo się zadysza takim dymem, naprawdę. Jak idę do knajpy to wiem z góry że przed snem konieczna kąpiel z myciem włosów a wszystkie ciuchy od stóp do głów idą do prania. Zgadzam się na takie koszty wyjścia na piwo. Na zaliczenie z bhp i ergonomii miesiąc temu pisałam pracę z wyliczeniem m.in. ile metrów powinna mieć palarnia w zakładzie. A mama mi mówi że już nie trzeba projektować palarni i ona się z tego cieszy. Bo dla pracodawcy to był bezsensowny obowiązek (musiał mieć palarnię nawet jak cały personel niepalący) a pracownicy palący i tak nie chodzili do zamkniętej palarni (ciuchy, włosy przesiąknięte dymem) tylko na zewnątrz. Tak że jestem za wydzielonymi miejscami do palenia, raczej otwartymi żeby to miało sens, ale zadaszonymi bo inaczej deszcz kapie i gasi papierosa ;) Niestety ustawodawca woli zakazać e-papierosa a pozwolić na dalsze palenie na klatce schodowej. Grrr.

Mijka pisze...

przestałam odwiedzać knajpy,puby itd..z powodu dymu.bo nie widzę powodu,aby jedząc czy pijąc wdychać smród.
znajomi otworzyli zdrową knajpę,bez palenia, ze zdrowym jedzonkiem,mają tłok,bo ludzie szukają miejsca bez dymu.

nikt nie rodzi się z fajką w zębach,więc?to,że ktoś zaczyna palić to jego wybór,ale nie narzucajmy tym co nie palą wdychania smrodu!

paliłam dwadzieścia lat,ja i mąż rzuciliśmy palenie z dnia na dzień,bez problemów, nikoretów i innych sretów.da się.

90% naszych znajomych nie pali, a ci co palą,pytają nas, czy mogą.nawet u siebie w domach.

jak chcesz palić, to rób to tak,aby innym nie przeszkadzało.po prostu.

Margarithes pisze...

Przy piwie i wódce palę namiętnie, to jak rytuał i cóż... reszta czasu jest niepaląca, więc jakoś dam radę :)

Anonimowy pisze...

Tribudragon moze i ladnie napisal, ale nie calkiem o tym samym pleplamy. Nie zakazow pragne, ale zrozumienia i szacunku dla praw innych. Miss daje przyklad z fast foodami - no, sorry, to demagogia.
Problem bedzie ( dla mnie ) dopiero,jak sie utuczysz tak, ze mi z sufitem do chaty wlecisz, pietro nizej. A jak z banda gosci wyjdziesz na sasiedni balkon lub na wspolna klatke na papieroska, to problem juz JEST. Oczywiscie, tak bylam nekana w Polsce. W szkole, gdzie pracowalam, np. palarnia byla w szatni dla personelu. Musialam wieszac kozuchy czy inne ciezkie tuluby na watlym oparciu krzeselka przy biurku, w klasie itd., szkoda gadac. W Szkocji mieszkam w wynajetym, ale domku jednak. Pod pubami sie nie przechadzam. Zyc nie umierac w tej Szkocji ( wiem, ze miejscowi pala, pija, ale ja przecie nie musze sie w ich folklor bawic na 100%, to wolny kraj ). Autobusow uzywam ( miasteczko rozlegle ), ale NIKT jeszcze na przystanku mnie dymem nie wykurzal. Na koniec jeszcze raz pozdrawiam palaczy, nalezalam do nich, nie maja lekko. Klaniala sie Zzo.

Beata pisze...

Tribu...czasami nie lubię kiedy masz rację...musze zostac kontrolująca, wtedy dostane wyższa emeryturę i przyjade do Ciebie na wakacje:)

Beata pisze...

Zzo, masz rację lekko nie mają ale dobrze im z tym:)

Beata pisze...

Stardust - przyznaję bez bicia - macham łapami, kaszlę i patrze ponurym wzrokiem na palaczy a oni z lubościa głebiej zaciagaja sie wtedy dymem:)

Beata pisze...

Tuv i dobrze, że Cie tam z kotem nie wpuscili, bo to paskudne jedzenie jest:)