2 lis 2009

Dzieci rodzą dzieci

Coraz więcej nastolatek w Polsce rodzi dzieci.
20 tysięcy rocznie...to dużo, czy mało?
W polskim prawodawstwie one są traktowane nie jako podmiot, tylko jako przedmiot. Taka dziewczyna nie jest samodzielną osobą, która może się o formy pomocy społecznej starać. Jej dzieckiem zajmie się rodzina, albo instytucja.
Winę za zbyt wczesne podejmowanie prób współżycia seksualnego kładzie się także na brak odpowiedniej edukacji w tym zakresie w szkole.
Hm...
może i tak...
Ja wiem, że na swoich zajęciach rzetelnie mówię co i jak, w skali kraju być może jest różne, ale i na moich zajęciach mam takie nastolatki (16, 17, 18), które wydymają wargi ze znudzenia, gdy omawiam antykoncepcję, bo:
1) mój chłopak "uważa" (to znaczy wyciąga przed)
2) mój chłopak nie lubi gumy
3) nie będę się truła tabletkami
4) a ja chcę mieć dziecko


I co dziwne, te moje ciężarne dziewczyny, najczęściej po porodzie znajdują sobie nowego faceta i z nim zamieszkują, (bo ten pierwszy ma w nosie i matkę i dziecko), potem są oburzone, kiedy sceptycznie podchodzę do nowego związku...po kilku miesiącach spotykam je w domu samotnej matki...miała pani rację brzmi gorzko...
W czwartek mam dwie godziny z chłopcami klasa V...ledwo daję radę, na okrągło tylko kiedy będziemy mówić jak się robi dzieci ?
czasami chcę powiedzieć
szybko, synku, zbyt szybko...

40 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witaj Beato, to prawda, mlodzi ludzie nie są w stanie przewidziec konsekwencji swojego postępowania. Wydaje się, ze jakoś to będzie.
Jak sie okazuje i nauczanie tak wiele nie pomaga.
Maria Dora

zgaga pisze...

Niestety, to było, jest i będzie... Niezależnie od wszelkich pedeżetów.

dikejka pisze...

Różnie bywa. Podam tu przykład kuzynki mojej koleżanki, która chyba juz w 15-go roku zycia zapragnęła mieć dziecko(!) I rzeczywiście. Nie skończywszy 17 lat urodziła. W ogóle nie interesował ją związek z ojcem dziecka, tylko samo macierzyństwo. I wiesz, że jest naprawdę świetną matką:) Teraz ma 25 (może 26) lat i nadal twierdzi, że decyzja o dziecku była najlepszą, jaką podjęła:)
No, ale to raczej wyjątkowa postawa:(

Latarnik pisze...

Znałem kiedyś dziewczynę, która w wieku 12 lat zastanawiała się czy nie jest w ciąży, bo okres jej się spóźniał. Miała szczęście. Ale ile jest takich, które głęboko wierzą, że im się nie przytrafi... I poza wiarą nic w kierunku zabezpieczenia się nie robią, bo nie chcą. Po prostu nie chcą.
Świadomość seksualna w naszym kraju jest jeszcze w powijakach. Bogu dzięki są tacy jak Ty, którzy próbują coś zmienić :)

anabell pisze...

No coż, nie wiem jak to jest, ale w Holandii, uznawanej przez Polaków za bardzo rozwiązły kraj, jest najmniej młodocianych matek.Holenderskie nastolatki szanują własne ciało, poza tym,że są na czas uświadamiane.W Polsce jest ogólnie wrogie nastawienie do antykoncepcji- te dzieci powtarzają tylko to, co mówią na ten temat dorośli.Wystarczy porozmawiać z dorosłymi, polskimi kobietami- one też uważają stosunek przerywany za antidotum na ciążę, wiele nie ma pojęcia o antykoncepcji- i to często są kobiety wykształcone, po studiach.I zupełnie nie rozumiem wiary rodziców w to,że najważniejsze to zakazywać.Ja nie zakazywałam, zapoznałam ze wszystkimi konsekwencjami, zapewniłam dostep do
kulturalnego ginekologa, by od strony medycznej zapoznał dziecko z tą problematyką, obiecałam,że zezwolę na tabletki przed 18 rokiem życia- i nie miałam żadnego problemu.Spokojnie doczekała do pełnoletności, przed inicjacją wybrała się do ginekologa, on jej ustawił antykoncepcję.A uświadamianie zaczęłam wcześnie, przed 10 rokiem życia.
Miłego;)

slawkas pisze...

Coraz więcej wskazuje na to, że, mamy tu mylenie skutku z przyczyną. Zauważmy, że im więcej tzw. edukacji seksulanej w szkołach, tym więcej problemów w tej sferze. Tzw. "edukacja" w sferze seksualnej jest przyczyną wcześniejszgo rozbudzenia, i myślę, że w wielu przypadkach właśnie to obserwujesz na swoich zajęciach. Osatecznie zaś zajęcia te sprowadzają się do nauki unikania ciąży. Wobec małej odpowiedzialności tych dzieci jeszcze przecież, ostatecznie prowadzi to w sumie do widocznego na każdym kroku rozluźnienia obyczajów i paradoksalnie wzrostu liczby tych młodocianych ciąż. Moim zdaniem ten przedmiot powinien zniknąć ze szkół. Pisałem już tu o tym na Twoim blogu - kilka godzin na biologii w starszych klasach doskonale wystarczy. Ludzkość da sobie radę sama tak jak do tej pory, nie potrzebuje żadnych ekspertów od tych spraw :)

Szeherezada Stiepanowna pisze...

Nie wiem jak jest z edukacją seksualną w Wielkiej Brytanii, ale tam mają największy problem z ciążami nieletnich.
Myślę, jak sławkas, że odtabuizowanie seksu, sprowadzenie go do normalnej czynności fizjologicznej jest bardzo szkodliwe.

Kasia Boroń pisze...

Sama byłam dzieckiem.Miałam 20 lat. Dziś uważam,ze byłam dzieckiem.Swoje dzieci uświadamiam od najmłodszych lat.Nie jest to tabu.Ze starszą poszłam do ginekologa po tabletki gdy miała 17 lat.Młodszą też to czeka.

BrakNicka pisze...

Lekcji biologii nie pamiętam. Pamiętam za to słowa rodzicielki do nas - córek: "róbcie co chcecie, ale nie dajcie sobie zrobić dziecka". W połączeniu z wychowaniem na ludzi odpowiedzialnych za swoje czyny oraz pokazaniem przykładu niefajnego losu kobiety, która zaszła za wcześnie - skutecznie wystarczyło :)

Latarnik pisze...

A ja nie zgodzę się ze Slawkas. To, ze dzieciaki sa edukowane nie powoduje większego rozbudzenia seksualnego. Edukacja daje wiedzę, a nie budzi popęd, który wynika z czystej biologii człowieka. Jaka to jest wiedza, to już inna sprawa, bo wiadomo ile czasu może nauczyciel spędzić w szkole na rozmowach z dzieciakami. Są nauczyciele, którzy temat przekażą w pięć minut i dzieciaki pojmą o co biega, a są tacy co w pięć lat nie wytłumaczą. Edukacja seksualna jest potrzebna, ale nie tylko na poziomie szkoły. Przede wszystkim taką wiedzę dziewczyny i chłopcy powinni wynieść z domu.
A rozluźnienie obyczajów jest tendencją ogólnoświatową. Tak się rozwija świat po prostu. Naszym zadaniem jako rodziców jest mądrze ten rozwój kreować.

Stardust pisze...

Zgadzam sie z Latarnikiem, sam brak jedzenia nie chroni przed uczuciem glodu. Mysle, ze oprocz nauki potrzebny jest dostep do srodkow antykoncepcyjnych. Potomek byl wlasnie w szkole sredniej w czasie tej afery o rozdawanie dzieciom srodkow zapobiegawczych. Oczywiscie buntowalo sie cale amerykanskie klerykowo, wschod i zachod byl bardzo zadowolony.

Beata pisze...

Slawkas, w tym sęk, że dzieciaki przychodzą do mnie na lekcję juz z pewną wiedzą, najczęściej zdobytą w internecie, na filmach pornograficznych i to trzeba jakoś unormalnić, bo przecież w przeciętnym normalnym związku akt seksualny nie trwa 45 minut przy użyciu wszystkich mozliwych otworów, na dodatek z dwudziestocentymetrową męskością...
a miłość to nie kopulacja
oczywiście tak nie twierdzi 100% klasy, ale zawsze się znajdzie 2-3 "liderów" dokładnie tłumaczących reszcie co i jak...
Całkowicie sie z Tobą zgadzam to rodzina powinna edukować przede wszystkim, ale od wieków tak było, że edukowało tez środowisko, w dzisiejszych, medialnych czasach niestety edukuje też telewizja, internet i ja tutaj widze zagrożenie...

Beata pisze...

Athena, ciarki przeszły mnie po plecach - róbcie co chcecie...może jestem jakaś niedzisiejsza, ale współżycie seksualne przed pełnoletnością uważam za wielki błąd...

Beata pisze...

Dikejka - chęć posiadania dziecka, tak wcześnie, to często brak miłości w domu, może jednak dziewczyna była wyjątkiem...ale chyba nie była, jesli z góry założyła tylko zapłodnienie i olała ojca dziecka...to nie w porządku, on miał takie samo prawo do tego dziecka jak ona, a dziecko ma prawo miec ojca

mironq pisze...

Witaj Beato! To, że dzieci mają dzieci wynika głównie z przyczyn kulturowych, do których my w znacznym stopniu się przyczyniamy. moim zdaniem te pdż-ty to o kant rozbić. Jak urzędnik w ministerstwie może na podstawie daty urodzenia decydować które dziecko jest psychicznie dojrzałe na tego typu rozmowy. Rozmowy - nie prelekcje. Czy objaśnienie antykoncepcji i instrukcja zakładania prezerwatywy załatwia sprawę? Obawiam się, że nie. To tak jakby nauczyć 15-latka prowadzenia samochodu, a następnie na 3 lata zabronić mu wykorzystania nabytych umiejętności. Durne biurwy politycy robią jedynie wodę z mózgu dzieciom, bo zajęia takie powinny być robione w odpowiednim wieku i nie wszystkim, a jedynie osobom dojrzałym do uczestniczenia w takich wskazanych przez wychowawcę. Temat dłuższy i zapewne każdy będzie miał swoje zdanie. Pozdrawiam :-)

Beata pisze...

Mario Doro, wiek 12-14 lat to nie jest czas, kiedy autorytetem jest nauczyciel... mysli się też impulsywnie, tu i teraz...
znam nastolatki, które bardzo wcześnie miały inicjację seksualna i psychicznie nie poradziły sobie z tym problemem...rzeczywistość okazała się...byle jaka...potem depresja, anoreksja, bulimia... Młodzież szybko dorasta fizycznie, ale psychicznie niestety wolniej

slawkas pisze...

@anbell, Kasia, AthenaEfgane - to co opisujecie to są właśnie przykłady jak to powinno wyglądać i tylko tak. Zresztą wszycy i wszędzie właście piszą to samo - rodziece i rodzina są najważniejsi i powinni mieć w tym zakresie główną rolę. A potem wiele osób jednym tchem dodaje - "no i dlatego właśnie musimy to robić w jak najszerszym zakresie w szkołach!". Przecież to się nie trzyma kupy:)
@Sze: Przypuszczam, że mówimy o tym samym. Zgadzam się, że sprowadzenie seksualności do czynności fizjologiacznej a edukacji seksualnej do metod zapobiegania ciąży jest bardzo szkodliwe. To właśnie dzieje się w szkołach całkowicie niezależnie od rodziny i jest to faktycznie bardzo szkodliwe. Odnośnie Wlk. Bryt. miałem gdzieś link do artykułu opisującego dokładnie właśnie tę stwierdzoną przestrzeni lat zależność, że liczba nieletnich ciężarnych jest skorelowana z coraz szerszą edukacją seksulaną. Niestety to mi przepadło, więc zostają tylko słowa. Ale nawet jeżeli nie będziemy rozmawiać na temat trendu, to zostaje prosty opis: edukacja seksualna jest powszechna i jednocześnie największy jak piszesz, problem z ciążami nieletnich.

szpiegowsky pisze...

trudno mi ocenić.
miałam znajomą, która pierwsze dziecko urodziła w wieku 16 lat, drugie będąc 17 latką...
trzecie- mając bodajże 25-26 lat- i dopiero przy trzecim dziecku powiedziała, że to był dla niej odpowiedni wiek, że dla tego najmłodszego potrafi/umie/czuje jak być matką...

z kolei inny przypadek: też znałam dziewczynę, co sobie mniej więcej w wieku 15 lat ubzdurała, że koniecznie musi być matką.
jej matka nam nie uwierzyła, że jej córka może mieć takie pomysły, chociaż już od razu, jak tylko pojawił się jakiś chłopak na horyzoncie to zaciągnęła ją do ginekologa.
ale dziewczyna chciała po swojemu i w wieku 16 lat było już pierwsze dziecko...

a tutaj taki link:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1515,title,11-latka-urodzila-podczas-swojego...-slubu,wid,11652967,wiadomosc.html

wiem, wiem, że to inna kultura, inna narodowość.
ale jak często pojawiają się takie komentarze: Wcześniej bawiłam się zabawkami, ale teraz moja córka będzie moją zabawką - powiedziała 11-latka dziennikarzom.

nikt mi nie wmówi, że nawet 16 czy 17 letnia dziewczyna ma bardziej dojrzałe podejście do życia.
chociaż może nie bawi się lalkami, ale ważniejsze są inne rzeczy jak inne koleżanki, imprezy, i takie tam.

Beata pisze...

Mironq, ale o antykoncepcji można wspomnieć w klasie II i III gimnazjum, kiedys robiłam to dopiero w liceum, niestety po 10 latach rozmów z młodzieżą wspominam w klasach szóstych w czerwcu, tuż przed pożegnaniem z podstawówką, przestrzegam przed wchodzeniem w kontakty intymne, przed wakacyjnymi dyskotekami bez wiedzy rodziców itp, takie zagrożenia lata "bezpieczna przystań Gdynia:) "

w programie wdżwr są rozmowy o przyjaźni, tolerancji, rozwiązywanie konfliktów rówieśniczych, szacunek dla starszych, nie mówimy tylko o "robieniu dzieci" :)

Beata pisze...

Szpiegowsky, jasne, niektórzy całe życie mają 16 lat...
dziecko zabawką...brrr

Anonimowy pisze...

A mnie ten problem trochę przerasta,jako samotna matka próbowałam poruszać ten temat z synem.Oczywiście zbywał mnie.On jest z tych siedzących w domu,zero imprezowania ,towarzystwa.Normalnie boję się,że coś kiedyś się wydarzy jak poczuje"zew"

Agatha pisze...

Moja koleżanka była na porodówce razem z 17stolatką. Mówiła mi, że podczas porodu ta 17stolatka wołała: 'Mamo! mamo!' i że to był płacz dziecka, które sobie nie radzi...
Co do 'lekcji o sexie'. Uważam, że wiedza jest potrzebna, ale uczniowie są tacy: co na lekcji to nuda i nieżyciowe sprawy. Najbardziej zagrożone przedwczesną ciążą panny są również niestety często najgłupsze i do nich to wszystko nie dociera. Nauczyciel może stosować ciekawe metody, tłumaczyć do bólu, ale głową muru nie przebije. Te dzieciaki nie mają na tyle wyobraźni żeby ujrzeć przyszłość i konsekwencje swoich randek bez zabezpieczeń i przygodnych kontaktów na dyskotekach. Miałam taką uczennicę w 6stej klasie, o której już wtedy wiedziałam, że szybko zajdzie. Już w gimnazjum z dumą prowadzała się z 30stoletnim dresiarzem. Z gimnazjum przeszła do OHP, a stamtąd na porodówkę. Z tego co wiem facet się zmył. Cytując Kazika: 'To jest historia nieznana, a jakby gdzieś zasłyszana...nanana...'

Małgorzata pisze...

Świata nie zmienisz, niestety, najważniejsze to robić swoje i mówić, mówić, a jak nie posłuchają, to Ty przynajmniej wiesz, że zrobiłaś wszystko...

marketa pisze...

w tej całej edukacji na różne tematy zaczynam bardzo dostrzegać brak edukacji rodziców. rodzice nie umieją rozmawiać ze swoimi dziećmi nawet na błahe tematy. na trudne nawet nie próbują.
tu widzę ogromną rolę szkoły, bo jednak rodzice w szkole bywają.
i uważam, że świat zmienić się da. nawet jak nie cały od razu to jakiś kawałek świata. kto działa zmienia świat.

Beata pisze...

Marketa, no...rodzice w szkole bywają...:) masz rację trzeba zacząć od kawałka świata, nawet jesli nie wychodzi:(

Beata pisze...

Małgorzato nie zmienię i to denerwujące jest...

Isle of Mine pisze...

Ale próbujesz. Zgadzam się z Małgorzatą, mówisz i przekazujesz, a może coś jednak do kogoś trafi i wtedy będziesz wiedziała, że nie na darmo.

Mojej córce mówię, odkąd dojrzała płciowo, że wiem, że i tak zrobi, co będzie chciała, więc niech przedtem przyjdzie do mnie albo sama pójdzie do ginekologa. Efekt jest na razie taki, że (ku zdumieniu koleżanek) od razu zwierzyła mi się, kiedy zaczęła chodzić z chłopakiem. Póki co twierdzi, że z seksem zamierza zaczekać, aż poczuje "wolę bożą", więc mam nadzieję, że jednak znajdzie złoty środek, a w stosownym czasie zgłosi się po stosowne porady...

Nie ustawaj w szerzeniu! Pozdrawiam

Stardust pisze...

Izza--> Widze, ze nikt nie odpowiada na poruszony przez Ciebie problem, wiec moze ja sie wychyle. Bylam w takiej samej sytuacji jak Ty, rowniez samotna matka z dorastajacym synem. Niestety jest to wiek, w ktorym chlopak nie chce na "takie" tematy rozmawiac z matka, bo ona jest kobieta. Proste. A rozmawiac trzeba, wiec wpadlam na sposob (moze glupi, ale innego nie mialam) i dla oswojenia tematu zaczelam w normalnych rozmowach wtracac komentarze o tematyce seksualnej, czesto zartem. Poczatkowo uciekal jak diabel od swieconej wody, ale z czasem go to wciagnelo. Oczywiscie nie byly to wielkie rozmowy (do tego potrzebny niestety mezczyzna) ale udalo mi sie pozyskac jego uwage na tyle aby przekazac co najwazniejsze w krotkich 5-10 minutowych etapach. Normalnie jak bieg z przeszkodami:)) Az w koncu zakupialm prezerwatywy i dalam obiecujac, ze nigdy nie bede zadawala zadnych pytan, ale jak bedzie potrzebowal wiecej to ma sie zglosic. Nie potrzebowal. Problem polega na tym, ze byc moze sie myle, ale mam wrazenie, ze dla wiekszosci chlopcow ten pierwszy raz jest nieplanowany, ot zdarzyla sie okazja. I prawdopodobnie znakomita wiekszosc tej wiekszosci jest nieprzygotowana na taka okazje. Wiec chcialam zeby byl przygotowany. Dlatego uwazalam, ze udostepnianie dzieciom srodkow antykoncepcyjnych w szkolach jest doskonalym rozwiazaniem (oczywiscie w parze z edukacja), bo sa niestety dzieci, ktore nie beda albo nie moga rozmawiac na takie tematy z rodzicami. Ktos musi o nie zadbac, jesli juz nie przed ciaza, to przed choroba.
Izza, zycze powodzenia:))

Beata pisze...

Stardust, Izza! ha! nie odpowiedziałam Izzie, bo miałam takiego samego syna:) głównie siedział w domu a ja narzekałam, że sie "nie integruje ze środowiskiem rówieśniczym" :)
i on zaczął w końcu, ale był już na studiach wtedy no i siłą rzeczy był już dojrzały psychicznie do ewentualnych relacji intymnych:)

a mimo, że stanowiliśmy pełną rodzinę to jednak w czasie dojrzewania syn ze mną rozmawiał na tematy dotyczące seksualności, nie z ojcem...

dlatego jakos nie zmartwiłam się, gdy Izza napisała o siedzącym nastolatku w domu:)
oczywiście u niego może być nieco inaczej...

Beata pisze...

Isle, zazdroszczę takich "normalnych" kontaktów z córką:)
u mnie jest inaczej...
ale, cóż, głowa muru nie przebiję...jestem drugą jej mamą i mimo, że staję na głowie nie zawsze wszystko wychodzi...

Anonimowy pisze...

Witaj jeszcze raz Beato, wydaje mi się, że media, prasa, a zwlaszcza ta dla dziewcząt, w jakiejś mierze odpowiadają za rozbudzenie seksualne, a tymczasem mlodziez jest do tego psychicznie niedojrzala.
Maria Dora

miss pisze...

w UK - jak już ktoś wcześniej pisał - edukacja seksualna jest powszechna, środki antykoncepcyjne można dostać za darmo, a opieka socjalna rozwinięta na tyle, że samotne mamy nie lądują na ulicy - jaki to ma wpływ na ciąże u nastolatek? na pewno duże, prawdopodobnie też zawodzą rodzice - ale na to nie mam wglądu.
Najważniejsze tkwi w głowach tych dzieci - po pierwsze w tym wieku najważniejsze jest to, co myślą o sobie wzajemnie rówieśnicy nie rodzice, czy nauczyciele, po drugie wiara, że alkohol zwalnia od myślenia i to jest ok, po trzecie "przecież trzeba wszystkiego spróbować".

Rozmawiałam kiedyś z kolegą Anglikiem na temat niedostępności spirytusu w ichnich sklepach - roztoczyłam piękną wizję smacznych nalewek jakie można by produkować i zapytałam dlaczego nie mogę tego dostać tutaj? Powiedział, że gdyby można było kupić to nic nie powstrzymałoby młodzież od próbowania picia spirytusu w stanie czystym na wyścigi kto więcej - nie rozumiem tego sposobu myślenia, ale to on jest również winny dużej ilości ciąż u nastolatek.

Beata pisze...

Miss, czy Ty masz swój adres blogowy?:) tak z ciekawości pytam:)

I też nie rozumiem problemu spirytusu w UK:)

W pewien sposób dobra opieka socjalna może być motorem zwiększonej ilosci ciąż, otóż w Ojczyźnie miłej, nastolatka w ciąży nie ma mimo wszystko lekko, zas w UK, moje wyjechane tam znajome rodzą dzieci, bo...dostaja dobry socjal:)

Beata pisze...

Mario Doro, dokładnie to, dokładnie to! kiedyś pornografia nie była dostępna tak łatwo jak teraz!

miss pisze...

mam - i masz go już nawet w linkach drugi od dołu:)

Beata pisze...

?!

Grzegorz pisze...

Temat trudny, ponieważ niemożliwa jest kontrola w tej materii. Przecież internetu się nie zlikwiduje, a pozostałych mediów nie ocenzuruje? A to one przyczyniają się do upowszechnienia się tak rozumianego relatywizmu moralnego. Cóż, gdyby Bismarck żył w obecnych czasach i był przywódcą Polski, powiedziałby: każda Polka musi urodzić dziecko! I ten "problem" nie miałby racji bytu :)

Beata pisze...

Grzegorzu, no, niby racja, media, internet rządzą się swoimi prawami, granica inicjacji seksualnej sie przesuwa w dół...

Grzegorz pisze...

"Granica" ta przestaje istnieć jako bariera :)

Beata pisze...

O! dokładnie tak!