3 mar 2013

współwłaściciel łóżka


Kiedy odchodzi współwłaściciel łóżka to robi się w nim pusto i czysto...

Gdy dwa lata temu odeszła Kluska, która jak ten taran uwalała się między panem i panią, grzała jak piec kaflowy i chrapała, jej miejsca zajął Michul, jej syn. Co prawda był w tym łóżku od dawna, razem z matką, ale mimo swej wielkości i 60 kilogramów, jakoś tak kładł się w nogach, że był niewidoczny. 
Kluska zajmowała należne jej miejsce i z trudem udostępniała przestrzeń panu i pani. 
Michul, do końca swoich dni, nie zajął tak do końca miejsca matki. To prawda, potrafił spać na miejscu pani, nawet na jej poduszce, gdy narzuta zsunęła się z pościeli, ale gdy pani tylko zbliżała się do swojej strony, Michul szybciutko wracał na swoje pierwotne miejsce w nogach i mimo zachęt pani, przysuwał się do niej nieznacznie, najwyżej do połowy łóżka. Za to od zawsze spał z łbem na nogach pana. Pan narzekał, że ciężki łeb psa i dalej tak spali razem.
Czasami w łóżku pojawiali się inni współwłaściciele, Kevin i Czarnuch. 
Po odejściu Kluski Kevin bywał codziennie, nie sypiał w nim ale przychodził pogadać.
Kiedy odszedł Michul przestrzeń się powiększyła.
Zimno, pusto...
Inne psy pana i pani nigdy nie chciały spać w łóżku i nie chcą spać w nim teraz. Kładą się za to pod łóżko a koty częściej przychodzą pogadać i częściej w nim sypiają.

Brak psa widać w łóżku i w porach karmienia.
Szczególnie tego Psa, któremu się niemal samodzielnie odgryzło pępowinę.



No i gdzie te ptaszki?

Dzisiaj nie wieszamy prania.

nieeedzieeelaaaaa

Mówiłaś, że idzie wiosna...
- przecież słońce świeci.
- fakt, świeci
- i kury znoszą już jajka!

6 komentarzy:

mada pisze...

i jak się chce połazić po lesie, to wtedy baaardzo psa brakuje. Jak nie ma innego zwierzaka w domu, to jest bardzo pusto - znam ten stan. Od 3 m-cy nie mogę sobie poradzić z nadmiarem przestrzeni domowej. Przytulam serdecznie.

ade pisze...

ja tak mam od 3 lat, gdy zabrakło Rudej...
Ale jeszcze kiedyś jakiś kiziol zajmie jej miejsce.
Wiem to.
Przytulam:*

foksal pisze...

tak, bo nigdy nowe zwierzę nie zastąpi starego. zawsze będzie inaczej, niż było.
dobrze, że macie jeszcze spora gromadkę futerek...

małgośka pisze...

ciężka świadomość przyjaciół zwierzaków. że się trzeba będzie rozstać. pociesza tylko fakt, że miały u nas morze miłości i przywilejów.

anabell pisze...

To prawda, nikt mnie teraz nie spycha z łóżka. Wprawdzie mój był mały, ale przyklejał się do pleców, a ja się odsuwałam i tym sposobem mało nie spadałam z łóżka 160 cm szerokości.
A do tego uważał,ze najmilej to jest wtulić mordkę w pańci szyję,a futerko to miał niestety mocno szorstkie- no w końcu był szorstkowłosy.I w ogóle brak go w domu- brak mi tego ciągłego obserwowania co też ta baba robi.Minęło 2,5 roku, a mnie nadal zle.

Joanna pisze...

Wzruszyło mnie Twoje wspomnienie o Michulu... i mokro zrobiło się w oczach.
Rozumiem.
Bo też tak było...