25 paź 2010

niestety

Wu, po jego niespodziewanym ataku na kolegów i koleżanki z warsztatów, nie chce miec nic do czynienia z tamtym miejscem...

po dogłębnej analizie doszliśmy do wniosku, że przyczyna jest jedna - do warsztatów doszły osoby z dawnej klasy Wu, a on dokładnie rok temu był z nimi w konflikcie. Pewnie nie ze wszystkimi, ale przeniosło się to na całą klasę i odmowę chodzenia do szkoły...teraz , mimo, że do jego grupy przyszła jedna z najspokojniejszych uczennic, to jednak przypomina mu tamtą klasę.
Dostaliśmy od niego kilka komunikatów, które sugerują tamten konflikt, jego podłoża nie poznaliśmy nigdy...
Nie chce tam być i koniec. Nie wysiada z samochodu, rozpinane pasy zapina z powrotem, pokazuje znaczący gest "idź sobie".

Wypróbowaliśmy odporność Wu na tłum i hałas w lidlu, realu, na rynku warzywno/owocowym, w kolejce do kasy - wszystko bez zarzutu - nie zatyka ludziom ust, nie zrzuca im okularów z twarzy i nie pluje na nich, a to własnie miało miejsce w warsztacie terapii zajęciowej...
Cóż, pochodził tam zaledwie 9 miesięcy... gdybym była samotną matka musiałabym sie chyba zwolnić z pracy albo nafutrowac go lekami...do psychiatry pójdziemy też, może jednak jakiś antydepresant się przyda, Wu nie lubi ciemności, a dnie robią się coraz krótsze...

ta przerwa pozwoliła mi nabrać dystansu, bo w pierwszej chwili bałam się, że sprawdzają czarnowidztwa behawiorystów, że każdy autysta jest agresywny... Guzik prawda. Każdy autysta ma prawo czuć się gdzieś źle, stracic do kogoś zaufanie, ma prawo nie lubić pewnych dźwięków i mówić o tym w taki sposób, żeby jego bliscy go zrozumieli. Każdy człowiek ma do tego prawo. Prawo wyboru, gdzie chce być.

Nie powiem, że nie była w dołku, byłam w dołku pełnym złości i bezsilności, tak mi się już wszystko ładnie układało...i klaps w tyłek, więcej pokory Beatko, więcej pokory... (tu Beatka wytyka język i pokazuje palec).

Dzięki Wu, sprawy "politycznego" mordu były gdzieś w tle... Chorzy ludzie są wszędzie, niestety, robi się u nas Ameryka, strzelają gdzie popadnie.

poza tym zakończyłam kolejny własny etap edukacyjny, trochę mi szkoda, te weekendy w Poznaniu dawały mi pewien rodzaj wolności, a uczące się ze mną szczyle :) pozwalały zapomnieć o wieku:)

dzięki za maile, przepraszam, że odrzuciłam pocieszkę materialną:), musiałam sobie z tym poradzić sama (sama nie jestem:) ), to znaczy samodzielnie, i co tam, dalismy radę, świat się nie zawalił, po prostu trzeba go znowu inaczej zorganizować, co nie bedzie łatwe ale i nie niemożliwe przecież.

na dodatek, cholera, mama K i K sie odezwała po ponad miesięcznym transie, i moje plany o pozbawienie jej praw rodzicielskich spęzły na panewce... (tu wytykam język i wykrzywiam w złości twarz)
poza tym wszystko ok, za chwilę długi weekend:)

13 komentarzy:

anabell pisze...

Wszyscy mają prawo być agresywni, a zwłaszcza ludzie, którzy nie porozumiewają się z innymi w tradycyjny sposób, czyli mową.Widać z tego,że miał ostry konflikt z tamtą poprzednią grupą i tu byle co mogło go doprowadzić do agresji, może nawet samo wspomnienie tamtej grupy wywołało strach, a strach- agresję.Beatko, nieraz trudno jest porozumieć się z osobą z osobą nie autystyczną, a co dopiero z autystyczną.Te mamuśki cykające co jakiś czas zainteresowanie dziećmi są naprawdę zakałą. Przecież wszyscy wiedzą,że takie z nich matki jak z koziej d. trąba.Mam wrażenie,że prawo rodzinne jakoś dziwacznie pojmuje dobro dziecka.
Z jednej strony dość pochopnie zabierają rodzinom dzieci, z drugiej mnożą trudności w pozbawianiu praw rodzicielskich. Mam wrażenie, że czasami działa to na zasadzie: jeśli występuje o to urząd, to jest OK, jeśli nie urząd, tylko np. rodzina zastępcza to figa, nie zgadzamy się. Trzymaj się Beatko, jesteś bardzo dzielną kobietą i jak zawsze podziwiam Cię.
Miłego, ;)

szpiegowsky pisze...

zgadzam się z anabell.
poza tym- to nie tylko kwestia porozumiewania się.
czasami- mimo niewiadomo jak dobrej woli- wykazanej z naszej strony, z niektórymi osobami nie da się porozumieć.
ja staram się i staram, a i tak czasem trafiam na komunikacyjny mur.

i każdy ma prawo gdzieś czuć się źle i niekomfortowo- z różnych względów.

a dobrze, że wu może zostać w domu, że nie musi być na siłę faszerowany lekami.

Beata pisze...

Szpiegowsky, pewnie, że dobrze, może siedzieć w domu...tylko mógłby czasami pójść na ustępstwa, no nie? dla mamusi i tatusia:)

Beata pisze...

Anabell, takie sa przepisy, że jak matka ma kontakt (nawet tylko telefoniczny) to sie nie zabiera praw (chyba, że wobec dzieci rodzice stosuja przemoc), głupie przepisy, bo nie ma okreslonego czasu, co jak często musi byc kontakt...co tydzień? dwa? miesiąc? wszystko też w rekach sędziego...

Joanna pisze...

Ech, życie... to nie bajka. niestety... ale jeszcze będzie znowu dobrze. Anabell już napisała to, co i ja myślę. Dodam tylko, że cieszę się, że znów jesteś :-)

Beata pisze...

Srebrzysta, byłam, tylko mi sie pisac nie chciało:)

Pru pisze...

Trzyma się Beata, a z tą pokorą, to wiesz - nie przesadzaj.

Beata pisze...

Pru, się staram, staram...

Monika pisze...

No widzisz, każdy ma jakieś kłopoty.
A co z przemocą fizyczną? Czy manipulowanie dzieckiem, skazywanie go na czekanie nie jest przemocą? Durne to prawo ...

Nivejka pisze...

Takie życie. Kłopoty są po to żeby je pokonywać:) Trzymaj się!

Beata pisze...

trzymam sie trzymam, chwilowa słabość tylko była:)

malinconia pisze...

Beata, :-*

Isle of Mine pisze...

Wiem, że się trzymasz i dasz radę...
I tym serdeczniej ściskam...