23 lut 2010

Posiadanie

"Było szaro, zimno i nieprzyjemnie. Najbardziej zdziwiłam się jednak, gdy weszliśmy do sklepu spożywczego. Dopiero gdy zobaczyłam puste półki i jedynie jakieś kiełbasy wiszące na hakach, zrozumiałam, czym jest komunizm” "...


Specjalnie nie podaję skąd wzięłam ten cytat, bo to zupełnie nie jest ważne, kto i komu to powiedział...
obrazuje, średnie-statystyczne podejście do różnicy między komunizmem a gospodarką wolnorynkową.
 Opis oczywiście obrazuje naszą rzeczywistość lat osiemdziesiątych.
Tak, teraz, gdy podsumujemy przemiany, biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie prawo posiadania (również posiadania przez sklepy), zmiany są tak dramatycznie przechylone na szali, że sięgają drugiego dna. Mam takie wrażenie - market na markecie a obok buduje się następny. Żywność zalegająca półki, żywność poddawana "naprawie", "poprawie", "reanimacji"...stosy odzieży sztucznie przecenionej, bo przecież pierwotna wartość pewnie była właśnie taka jak po przecenie...
Sama też popadam w stereotyp opowiadając nastolatkom o "naszych" rodzajach środków higienicznych i o tym, jak one mają teraz lepiej i łatwiej...jakby to było najważniejsze...no... wtedy chyba jednak było...
Ogólnie jednak, obraz komunizmu jest taki - nic nie było w sklepach a myśmy bawili się na podwórkach (na dworzu :), na polu :) ), bo nie w telewizji było mało, nie mówiąc już o komputerach...
Teraz można wiele mieć i posiadać.
Można dokonywać wyborów, czy chcemy posiadać...czy chcemy mieć?
Wolność wyboru, czy mam prawdziwą wolność wyboru?
Czy muszę, czy mogę ją mieć?

PS.
Polka przyznała również, że sama próbowała robić badanie, które mogłyby potwierdzić u niej astmę. - Zabrakło mi pół procenta, żeby ktoś mnie nazywał astmatyczką. Gdybym nauczyła się odpowiednio oddychać, to pewnie takie papiery bym miała - uważa Kowalczyk. Dobry pomysł dla tych, którym brakuje kilka lat do emerytury a zwolniono ich z pracy, nauczcie się odpowiednio oddychać i będziecie mieli astmę, renta jak znalazł:)
Będziecie posiadać rentę i medale...
Boże, co to się dzieje?

13 komentarzy:

anabell pisze...

Witaj Beatko, człowiek myślący zawsze ma wybór pomiędzy "muszę a chcę". A wolność wyboru - zawsze jest ona ograniczona, w każdym systemie, pod każdą szerokością geograficzną.
Miłego, ;)

Szeherezada Stiepanowna pisze...

Nie da się ocenić wszystkiego przez jeden pryzmat. A to nie jest takie proste.
Są plusy dodatnie, są i ujemne.

Beata pisze...

Anabell - hm...mam wybór i go nie mam... szczęśliwy ten, co wie najmniej...miłego:)

Beata pisze...

Szeh, dzięki za te ujemne plusy:)

Wesoły Terrorysta pisze...

A ja uważam, że pomimo wszystko - lepiej jest mieć, niż nie mieć. Oczywiście, w natłoku plastikowych kolorów tracimy gdzieś "być" - ale to akurat można zatracić i bez "mieć".
Cytat mocny i prawdziwy. Pierwsze zdanie - ma w sobie to coś...

Matylda pisze...

ja mam astmę o urodzenia i kiedyśz złapalam sięna tym że SZKODA iż nie wyrobilam sobie renty kiedy to było takie łatwe czytając podobne wywody.
Nosz kurka MNIE to do głowy nie przyszło,człek kryje siez chorobą a ludzie takei bzdury pisza i wykorzystujaile sieda.Kosztem podatników jakby nei było;/

BrakNicka pisze...

Za komuny nie było fajnie. Mnie się dzieciństwo kojarzy z betonem, wystającymi z niego prętami, kolejkami w sklepach, wrednymi sprzedawczyniami, sukienkami ze stylonu i paczkami z Niemiec, które były wielkim wydarzeniem. Z ubrań, które dostawaliśmy w tych paczkach mama "odzyskiwała" dobrej jakości naturalne materiały i szyła nam sukienki po nocach. Ale za to sąsiedzi byli zintegrowani, a dzieciaki potrafiły sobie wyobrażać cuda i "robić coś z niczego" bawiąc się razem na kocyku.
Dobrze, że czasy się zmieniły i że już można "mieć" (o ile się na to zarobiło), szkoda, że obecne pokolenie dzieciaków pewnych rzeczy z naszej młodości/dzieciństwa nie zrozumie.

Beata pisze...

No właśnie Athena - komuna kojarzy się z "brakiem możliwości posiadania towaru", mało kto powie - prześladowania, strach, cenzura...

BrakNicka pisze...

Beata: dokładnie - po wysłaniu komentarza przypomniało mi się jeszcze kilka skojarzeń - m.in. gdy rodzice komentowali w domu jakieś fakty okołopolityczne i nas pouczali "ale nie wolno tego mówić nikomu poza domem bo tata pójdzie siedzieć". Nie wiedziałam za bardzo co znaczy "iść siedzieć" ale ja i rodzeństwo słuchaliśmy polecenia rodziców i milczeliśmy - przyzwyczajaliśmy się do "podwójnych prawd". Ciekawe co by się działo gdyby dzisiejszym rozwydrzonym dzieciakom/nastolatkom rodzic polecił czegoś nie mówić, wyczuwać do czego wolno się przyznać poza domem a do czego nie. Dziś pewnie rodzice takich "pociech" by siedzieli właśnie za poglądy.

Anonimowy pisze...

Skoro gdzies tam wisialy Kielbasy, to jeszcze bylo piknie. Ja pamietam, jak NIC nie wisialo i nie dam se tego obrazu wymazac.
Jestem za maniem pelno wszystkiego, do wyboru. Bieda nie uszlachetnia. Nie zgadzam sie, ze jak nie ma co zryc, to ludzie sie kochaja, sobie pomagaja i podobne eciepecie.
Widzialam starcow w kolejkach wysylajacych sie wzajemnie na cmentarz - i nie dam se tego obrazu wymazac. To bylo w stanie wojennym. Miec, miec i jeszcze raz miec - jedzenie, ksiazke, gacie na tylek, podpaski. Miec i byc, byc i miec. Ladne rzeczy miec. Nie wyszarpywac sobie z bliznim ostatniej sztuki. Nie zalatwiac u pani Krysi, zeby juz ofiarom bez znajomosci psinco zostalo, zebysmy byli o ten ochlap bogatsi.
Ach, mlodziencze marzenia, zeby kupic podpaski, bylejakie, chocby wedrujace po plecach ( bez kleju )... a wiesz, ze ja mamom mlodym czasem zazdroszcze - miec tego pampersa chocby na podroz, a nie pare, za malo ! tetrowych pieluszek. Miec Bobofruta, a nie latac za jego uluda jak zziajana wiedzma, bo przecie dziecku trzeba podawac owoce, a to wiosna i owocow ni ma.
Miec. To postulowala Zzo, ktora BYC umie i tak, ale dobr wyczarowac nie umi.

Beata pisze...

Zzo, pampersów też zazdroszczę, miałam cija taką folię zawiazywało się z boczków na tetrówce a na podróż do Centrum Zdrowia Dziecka pociągiem miałam takie majtki foliowe z gumkami na nogawkach i brzuszku...

Isle of Mine pisze...

Według nowoczesnych nauk zawsze mamy wybór, a wszystko jest kwestią nastawienia. Pewnie racja. Pewnie tak też można było wybierać za komuny. Ale czy w Oświęcimiu?

To tak trochę w oderwaniu od pampersów :-). Bo co do tych ostatnich to z pierwszym dzieckiem załapałam się na okres przejściowy, kiedy były, ale stosowało się na wyjścia, bo były drogie. Za to drugie lało w nie już od samego urodzenia i to zdecydowanie była ulga pozwalająca na większe "bycie" :-)

Beata pisze...

Isle, o matko, nie odważę się porównywać z Oświęcimiem...