dzisiaj , właściwie to już -wczoraj:) - fajnego poznałam!
na konferencji poświęconej wychowaniu seksualnemu w szkole
trochę się tej konferencji bałam, bo cóż, ja taki mały przekorny żuczek jestem i młodzieży tłumaczę, że jak Bóg (dla innych Natura) nas stworzył, to stworzył również naszą seksualność i nie po to ją stworzył żebyśmy się zalewali rumieńcami, ale po to byśmy z niej korzystali, mądrze, rozsądnie i w odpowiednim czasie. A tu się mi prelegenci katoliccy szykowali...myślałam, będę niezadowolona, będę niezadowolona...
Ksiądz radził, by o seksie mówić bez dewocji, atrakcyjnie i prawdziwie. Pokazał nudną katolicką publikację na temat seksualności i powiedział, że druk tej publikacji to pieniądze wyrzucone w błoto.
Zareklamował PONTON, chociaż zaznaczył, że daleko im do katolicyzmu, to jednak uczciwie przyznał, że potrafią przekazać młodzieży ważne informacje. Ubolewał, że takiej strony internetowej katolickiej nie ma...
Używał słów penis i pochwa, bo powiedział, że w pewnym wieku dziecku nie wystarczy już to, że powstało z miłości...
Nie dowiedziałam się z konferencji nic odkrywczego, ale ucieszył mnie fakt, że w środowisku katolickim są ludzie, którzy potrafią nazywać rzeczy po imieniu, może z czasem spojrzą również przychylnym okiem na szeroko rozumianą antykoncepcję czy zniesienie celibatu?
Po księdzu wystąpienie miało małżeństwo, które edukuje na kursach przedmałżeńskich, znaczy się "cywile":)
hm...w sumie byli w porządku...przełknęłam jakoś ideologiczne pragnienie kobiety żeby wszystkie dzieci na świecie mogły założyć szczęśliwą rodzinę i cieszyć się wzajemną miłością po czystości przedmałżeńskiej, no, jak takie pragnienie ma, to trudno, niech je zaspakaja...ale kiedy usłyszałam, że
seks przedmałżeński izoluje twoje dziecko od przyjaciół i rodziny i na dodatek może narazić twoje dziecko na utratę zdrowia lub życia
to niestety, mimo, że oboje małżonkowie używali słów penis, pochwa, jądra, prezerwatywa bez skrępowania, nie zdobyli mojego zaufania...właściwie chyba o to nie zabiegali, a szkoda, bo ja też mam dzieci, które mogą założyć szczęśliwą rodzinę:)
Pamiętaj, drogi rodzicu, musisz zafascynować swoje dziecko pięknem życia, musisz przygotować mu plan, a jeśli ci się nie uda, bo ludzie popełniają błędy, to się po prostu ...módl!
No to.......
-
............kolejna wigilia nad Szprewą i Hawelą minęła. Zestaw dań
był zapewne dla tradycjonalistów trudny do zaakceptowania, no ale przy
stol...
2 godziny temu
29 komentarzy:
Plan dziecku przygotowac?? I mam sie modlic??
Oj dzieciaki mi zycie zaplanowali i dlatego sie niekiedy modle aby im sie plany zemna udaly ;):))
Diesel, modlić sie dopiero wtedy, gdy plan nie zaskoczy:)
jestem wierzący, ale - modlitwa nie jest metodą, Ona jest "sposobem" na życie własne - nie innych...
Wzdycham sobie, bo jestem przecież wierząca, ale to cywilne bzdurzenie w kościele poraża mnie na wskroś, jakby sami w to wierzyli, a dzieci rodzą im się pięć miesięcy po ślubie, albo Pani mówiąca o kalendarzyku z szóstką dzieci i siódmym w drodze i na pytanie, jak kalendarzyk działa, odpowiada - jak widać, co rok dziecko, widać najlepsza antykoncepcja - ciąża! ech...
Margo, ale kalendarzyk na prawdę działa, bo przecież małżeństwa katolickie nie (powinny stosować) stosują antykoncepcji a kalendarzyk pomaga ustalić najbardziej płodne dni.
Holden - ta modlitwa to na samiutkim koniszku jest, jak juz wiesz, wychowasz a ono i tak pójdzie krzywą drogą
A co jeśli plan przewiduje wzięcie pełnej odpowiedzialności za przygotowanie dziecka do życia, a tu w... w... wcina się szkoła ze swoimi dziwnymi naukami? Modlitwa to wyższa półka, pisać bloga też nie zawadzi :)
Beata, dopiero zauważyłem, jaką Ty masz śliczną mordkę...
Wydaje mi się, że gdyby rodzice rozmawiali ze swoimi dziećmi - i to nie tylko o seksie, ale generalnie z nimi rozmawiali (a nie tylko rzucali zdawkowe: gdzie idziesz, o której przyjdziesz, jak w szkole...), to my - nauczyciele wdżet-u mielibyśmy bardzo ułatwione zadanie. A może nawet wcale nie bylibyśmy potrzebni. Jakże inne są zajęcia w klasie, gdzie widzę i słysze, że dziewczynki rozmawiają ze swoimi mamami czy starszymi siostrami, gdzie chłopcy potrafią usiąść wokół złączonych stolików i nie rzucają mięsem, tylko rozmawiają bardzo rzeczowo (na swoim poziomie, ale rzeczowo). A jakim ogromnym doświadczeniem jest prowadzenie zajęć w grupie, gdzie proste słowo "kochać" kojarzy się jedynie z miłością fizyczną (do tego opisywaną jedynie wulgarnym językiem, bo innego nie znają, ch.. powiedzą, ale penis juz jakoś przez gardło im nie przejdzie...) i malo kto kojarzy je z miłością w całkiem innym wymiarze...
Już odkryłam przyczynę, Beatko - mój system antywirusowy mi wszystko poblokował ;))
W temacie: na pewno takich księży jest dużo, ale nie zawsze ich głośno i wyraźnie słychać. Co to małżeństwa, to nie wiem, czym się różni seks przedmałżeński od poza małżeńskiego, że ten pierwszy miałby być niebezpieczny dla zdrowia (jeśli oczywiście partnerzy są dojrzali fizycznie i dodajmy, gotowi psychicznie na inicjację). Czy to ta moc obrączki, przysięgi, sprawia, że seks po ni stąd ni zowąd nie zabija? Trochę to mało wiarygodne, zresztą młodzież ma skłonność do ryzyka :) Pozdrawiam ciepło ;)
dobrze ze nie chodze na takie konferencje...i zreszta zyje w spolecznstwie o innym spojrzniu na te spawy -blizszemu mojemu pogladowi ;) :)))
Mnie się kiedyś udało poznać życiowego franciszkanina :).
A generalnie unikam nawiedzonych ludzi wierzących w zabobony typu "seks przedmałżeński grozi śmiercią". Nie wiem czy się śmiać czy płakać gdy słyszę coś takiego. Szanuję ich wybór i sposób myślenia, ale złości mnie gdy mi prawią morały i zaczynają wykłady z religią w tle.
Dobry znak, że ludzie zaczynają używać nazewnictwa medycznego w temacie seksu.
Kryste!!!!!!!!!!!!!
Wow, jednak to jeszcze nie ten etap ewolucji formacji "prokościelnych" - pod złudną skorupą zmian kryje się jednak ślepy konserwatyzm :)
Swoją drogą, ten przepis na życie może działać...?
Hej, wiem coś nieco o temacie, bo u mnie w rodzinie jest małżeństwo prowadzące zajęcia przygotowujące do małżeństwa i promujące kościelne metody planowania rodziny. Jestem na 100 pewna, że nie zalecają stosowania kalendarzyka.Katolicy propagują metodę objawowo-termiczną, która jest niezwykle skuteczna i ekologiczna. Można sobie pomagać jakimiś małymi urządzeniami analizującymi cykl, lub programami komputerowymi. Nie mam nic przeciwko antykoncepcji, ale jako osoba żyjąca zdrowo i w harmonii ze swoim ciałem i cyklem nie mogę uwierzyć, że farmakologiczna antykoncepcja jest zdrowa. Ponieważ metody naturalne nie przynoszą zysków firmom farmaceutycznym są wyśmiewane i nazywane pogardliwie 'kalendarzykiem'. Sama stosuję metody naturalne od 15stu lat, mam tylko 2 dzieci i to nie przypadkowo, ale wtedy kiedy były zaplanowane.
Ci nauczyciele planowania rodziny tak często rozmawiają o pochwach, penisach, macicach, miesiączkach i współżyciu, że stał się to dla nich chleb powszedni i temat do żartów na imprezach rodzinnych.
Mialam sie nie odzywac, ale.. to nie bylabym ja:)) W/g mnie w sytuacji kiedy inicjacja seksualna jest tak "modna" wsrod mlodych ludzi (zawsze zreszta byla) to nalezy im przedstawic game mozliwosci bez szczegolnego propagowania, zwlaszcza metod wyjatkowo zawilych jakimi sa zapewne metody koscielne. A modlitwa i straszenie smiercia, owrzodzeniem dloni w przypadku masturbacji i pewnie jeszcze czyms gorszym jak... pieklo? nie sa metodami na nic, z wyjatkiem metoda na osmieszenie propagujacego takie metody, metoda na udowodnienie glupoty, ale czyz o to chodzi. Czy przez fakt, ze prelegent jest glupi to Malgosia nie zajdzie w ciaze, a Jas sie wstrzyma?
Żeby była jasność - mnie się ten ksiądz i jego podejście do tematu bardzo podobał:)
metoda termiczna jest ok dla kobiet, które maja mężów na miejscu a ich ciało nie zapada na stany zapalne układu moczowo-płciowego, oraz nie ma problemów z chorobami hormonalnymi a para małżeńska nie MUSI współżyć codziennie:)
Slawkas - dziekuje bardzo, przystojnam:)
Grzesiu - nie, ja mam nadzieje, że to jest dość prężny ruch reformatorski:)
Beata, mnie sie tez TEN ksiadz i jego podejscie do tematu akurat podobalo, chociaz jak wiemy w gatunku meskim pod tytulem "ksiadz" nie gustuje:) Ja wyrazilam opinie ogolna.
akurat Ciebie Stardust to rozumiem:) zawsze:)
A dlaczego,tak ogólnie,ksiądz? Osoba nie posiadajaca rodziny czyli osoba z założenia (bo różnie to bywa) nie znajaca seksu ma uświadamiać moje dziecko?
Albo inne dewoty bazujące na kalendarzyku?
Od tego jestem matką żeby się moje dziecko ode mnie dowiadywało najważniejszych rzeczy? Także tych "wstydliwych".
I nie oszukujmy się-ileż to niechcianych,pardon,nie planowanych dzieci chodzi po tym świecie dzięki kalendarzykowi?
Neskavka -> ... albo podczas spowiedzi doradzać w sprawach małżeńskich :)
Buehuehue.
Co prawda nie jest katolicki (ponton), ale dobrze mówi ( starsznie dziwne, nie?)
jedna jaskółka wiosny nie czyni (to o księdzu)
;-)
Szeherezado - niby nie czyni, ale zapowiada:)
Neskavka - Ksiądz podkreslał, że to rodzice powinni stanowicz TRZON wychowania seksualnego, jednak w pewnym momencie czasami niezbędna jest szkoła i edukatorzy i o to chodzi żeby robili to mądrze.
A nie jestem do końca przekonana, o tym,że osoba nie posiadająca dzieci nie może w sposób prawidłowy przekazac podstawowej wiedzy o prokreacji...
Grześ - podczas spowiedzi? o dłuuuuuuga spowiedź:)
mówiąc szczerze, nie zamierzam posyłac dzieci na lekcje o seksie, jesli się da - bo o tym wszystkim dowiedzą sie od nas. już sie powoli dowiadują, bo pokazuje im zdjęcia w ciąży i filmy, jak się w środku ruszali. wiec już jako dwu i trzyletnie dzieci nie uwierzą w pewne bajki
Wiesz Foksal, ja mam te zajęcia w klasach V i VI i każdego roku jestem zszokowana jak wiele z tych dzieciaków uważa, że dziecko rodzi sie przez odbyt:(
poza tym na naszych spotkaniach, kiedy w działaniach parateatralnych odgrywają scenki rodzinne widzę jak na dłoni jak w niewielu domach mogą powiedzieć to co czują...
Beato: nie.
;-)
Dobra Szeh, poszukam drugiego księdza:)
Prześlij komentarz