25 paź 2009

Urodzę tobie dziecko...

To bardzo trudny problem,
moim zdaniem nierozwiązywalny...
chęć posiadania dziecka jest tak duża, że ludzie godzą się na handel plemnikami, jajeczkami, bez sprawdzenia, bez oceny wizualnej...
kobieta, która rodzi drugiej kobiecie dziecko powinna być noszona na rękach
robi to za pieniądze, no tak...
nie chce oddać urodzonego dziecka - też bym nie oddała...
w Polsce jest całe podziemie tego handlu, nielegalnego, bo czy kiedykolwiek będzie to legalne?
Jednocześnie rozumiem determinację rodziców pragnących mieć dziecko, własne dziecko, chociaż w połowie...
dla nich to sens istnienia
i tylko życzyć im, żeby się nie zawiedli...

33 komentarze:

zgaga pisze...

HM... Ciężki temat... Zdesperowane dziewczyny, godzące się na rolę inkubatora z różnych względów. Potem hormony i instynkt... Z jednej strony pobrane pieniądze, z drugiej chęć bycia matką dla maleństwa, które się nosiło. Koszmar!

miauka vel florist pisze...

Ciężki temat. Ja wciąż jestem zbyt wielkim tchórzem by sprawdzić dlaczego wciąż nie. NIe wiem czy na rękach trzeba te kobiety nosić, ale ... dziękować, nawet jak za pieniądze. Smutne to jest i radosne i ciężkie. Smutne, że trzeba o taką przysługę płatną prosić, smutne, że ta posiadaczka brzucha ma potrzebę najczęściej finasową by to robić, świetne jest to, że ona chce to robić... no kurde stron medalu jest tak wiele, że i medali wiele trzeba mieć by to wytłumaczyć. Smutne jest to, że pierwsi do oceniania którejkolwiek ze stron rwą Ci, którzy nie mają zupełnie styczności ani znajomości z problemem.
Smutne jest to, że wmawia się trzydziestoletniej kobiecie na każdym kroku ten brzuch. Jak brzucha nie ma to się zadaje, z zakłopotaniem albo i bez, szereg pytań.
W stosunku do adopcji to jestem tak zielona, że aż strach.
W zasadzie wypiłam dwie lampki wina i reaguje ponad miarę.

Latarnik pisze...

Temat trudny i dla większości jeszcze niezrozumiały. Na razie to jest tabu i mówi się tylko o pojedynczych przypadkach. Rozwiązaniem byłoby udzielanie wszelkiej możliwej pomocy ludziom, którzy dzieci mieć nie mogą. Ułatwienia w adopcji, tańsze i bardziej dostępne in vitro. Tyle, że w Polsce możemy o tym jedynie pomarzyć na razie...

Margarithes pisze...

Gdzie biorą udział emocje, trudno na rozsądne rozwiązania, matka nosi pod sercem przez 9 miesięcy dzieciątko, czuje ruchy, tańce, hulanki swawole, głaszcze od pierwszego ruchu, pieści słowami, a później oddaje... i jak ma się czuć, ech, wszędzie tam, gdzie emocje to i ból, i bądź tu mądry!

zielone-buty pisze...

w takich sytuacjach żadna ze stron nie ma łatwo i, i jednej i drugiej nie ma się co dziwić.

Kasia Boroń pisze...

Lepiej nie być w zadnej z tych sytuacji, po żadnej stronie...

Anonimowy pisze...

Witaj Beato, trudny temat, choc nie ma co sie dziwić, ze ludzie chca mieć swoje biologiczne dziecko. Ci, co nie mieli takich potrzeb, nie pozostawili takich genów. a więc jesteśmy potomkami tych, co chcieli mieć dzieci.
Wiesz, wydaje mi się, ze jesli chodzi o macierzyństwo zastępcze, to powinno sie to robić w rodzinie. wyobrażam sobie, że gdyby moja siostra czy przyjaciólka była w takiej sytuacji, to gdy byla mloda, mogłabym sie na to zdobyć, żeby nosić jej dziecko i je oddać. Na Zachodzie byly wypadki, że matki rodzily dzieci dla swych córek. Ech,kiedys napisałam opowiadanie na podobny temat. Ale tam chciano kobietę wykorzystać.
Maria Dora

WT pisze...

Grrr, nie trawię określenia "mieć dziecko". Dziecko się wychowuje, kocha - a nie MA. Mieć to można samochód, telefon, dom. Ale ponieważ ludzie mają teraz takie podejście, żeby dzieci MIEĆ, to nie dziwota, że kombinują niesamowicie. Dla wielu z nich dziecko to coś jak tamagochi - taka fajna zabawka (bo koleżanki też mają). Nie rozumieją, że dziecko to odpowiedzialność, emocje - i że pójście na taki układ nigdy nie będzie w pełni zdrowe. Bo trudno, aby kobieta po urodzeniu tak po prostu oddała dziecko.
Osobną kwestią są ludzie, którzy MAJĄ dziecko, choć sami nie są na to emocjonalnie gotowi.
Ja rozumiem, że trudno o inne zwięzłe określenia jak "mieć dziecko", ale jest ono bardzo wymowne...

Szeherezada Stiepanowna pisze...

Za trudne, zbyt wielowątkowe. Jest tu tak wiele stron, że trudno cokolwiek powiedzieć.
Jedynie sprawa surogatki obecnej ostatnio w mediach jest dla mnie dość jasna, ale zmilczę :-)

BrakNicka pisze...

Poniekąd jestem w stanie zrozumieć determinację, ale to nie jest takie proste.

Przede wszystkim konieczność oddania dziecka, które się nosiło i urodziło. To wcale nie jest pewne, że matka odda dziecko. Z drugiej strony wyobraźmy sobie sytuację, że dziecko nie rodzi się zdrowe. Przyszli opiekunowie, być może oczekujący happy endu, zgłoszą wówczas reklamację?

Ciężka sprawa. Tyle dzieciaków w domach dziecka czeka na miłość i dom. Czy naprawdę trzeba się uciekać to takich niepewnych metod?

Beata pisze...

Zgaga, no koszmar z ulicy Wiazów, ale nie wiedziałam, że to taki szeroki proceder jest i taki drogi!

Beata pisze...

Miauka, winko, winko? chyba też sobie naleję:)

Beata pisze...

Latarnik wbrew pozorom u nas adopcja to pryszcz (we Francji na przykład musisz się udokumentować, że miałes zapłodnienie in vitro 3 razy, zanim cie dopuszczą do adopcji), a cena in vitro u nas to sodoma i gomora:(

Beata pisze...

Margo - ja jestem w tym temacie emocjonalnie głupia

Beata pisze...

Zielone buty
Kasia

a to dziecko? po której ma być stronie...

Beata pisze...

Mario Doro mysle, że niektórzy z nas sa potomkami tych, którym sie dzieci "przytrafiły" też, wcale nie chcieli

Beata pisze...

WT, ale niestety dziecko się też "ma", jest nam przypisane w dokumentach, przestajemy je "mieć" w 18 roku życia, lub kiedy sie go zrzekniemy...

Beata pisze...

Szeh, ja mam takie mieszane uczucia do tej kobitki...raz bym ją pogłaskała a raz udusiła

Beata pisze...

Athena - adopcje to nie jest tak emocjonalnie proste, nie wystarczy chciec dziecka, po prostu chcieć...a dzieci, kiedy dorosną bywaja bardzo różne, bardzo...statystyki sądowe mówią, że 70% dzieci z adopcji jest "zwracanych"

Mijka pisze...

handlować można wszystkim..ale ten handel mi się nie podoba.
a kobitka? cóż..wiedziała co robi,mogła się spodziewać,że hormony,instynkt..może problem w zbyt małej świadomości,znajomości własnego organizmu?
nie wiem.nie mnie oceniać takie działania.
ale ja nie zgodziłabym się..

Latarnik pisze...

Co by tu nie mówić, rozwiązanie problemu tkwi zarówno w odpowiednio napisanych paragrafach, jak i w ludziach. W społeczeństwie, które tak lub inaczej manipuluje większością.

Margarithes pisze...

no a ja na trzeźwo tego nie rozgryzę! A, że pić nie mogę, to nawet nie będę próbowała.

Beata pisze...

Margo, to może jakąś polococtą:)? :)

Kwoka na Dolinie pisze...

Mnóstwo spraw dzieje się poza prawem w naszym kraju - podziemie aborcyjne także, bo niektórzy nie chcą miec dzieci. W przeciwieństwie do tych z Twej notki. I jedni i drudzy mają życiowy problem, a prawo ma ich w ....

Beata pisze...

Kwoka, masz rację, i dogodzic nie ma jak...

Neskavka pisze...

Beata-jak to zwracanych? Przecież to nie jest przedmiot tylko żywa istota!
Czy ludzie nie mają żadnych uczuć wyższych?
Ile 70 %?
Zgroza!

szpiegowsky pisze...

ale co do "MIEĆ" dziecko
- spotkałam się kiedyś z opinią pewnych ludzi, że dziecko mieć będą wtedy, kiedy to im się będzie opłacać.
a przecież dziecko- jest moim zdaniem w kategorii "warto" a nie "opłacać".
Matce- nigdy nie opłacają się nieprzespane noce- i cały trud, a mimo wszystko dziecko warto.

myślę, że ja już się wiele rzeczy nauczyłam.
kiedyś sądziłam- że liczy się to, co ja chcę,
a także to co ja chcę mieć- w tym dziecko.

a dzisiaj- nauczona różnym doświadczeniem- mimo tego, że chciałabym mieć rodzinę- powiem, że zdam się na palec boży.
i nie rozumiem ludzi- którzy za wszelką cenę- właśnie muszą "mieć" dziecko- i sięgają po invitro, po wynajmowanie kobieto do rodzenia.
na dobrą sprawę- wystarczy przejechać się do dowolnego domu dziecka- i zobaczyć- ile dzieci JUŻ teraz czeka na miłość, dom i rodziców.

slawkas pisze...

Co by nie powiedzieć, to p. Grzybowska z tego filmu jest matką dziecka. Nosiła ciążę i urodziła. Wszelkie jej uczucia macieżyńskie są naturalne i ma do nich prawo. Przy okazji, pada w filmie stwierdzenie, że "bezpośrednio po urodzeniu dziecko trtafiło do biologicznego ojca i jego żony". Czyli czyja była komórka jajowa?

Beata pisze...

Slawkas - komórka jajowa była surogatki...ona ja sprzedała

Beata pisze...

Szpiegowski - w mailu

Beata pisze...

Neskavka... a jesli rodzice boją się wracać do domu, gdzie czeka na nich dziecko? znam takie przypadki...

Margarithes pisze...

inka czekoladowa i jadę :)


dobra, rano poproszę coś na optymizm, podoba mi się jak piszesz, więc proszę mnie czytelniczkę mieć na uwadze :)

niech Ci się tam wyśni!

szpiegowsky pisze...

@beata thx.

chociaż w pierwszej chwili przeczytałam: surykatka.. ;-)