Stacja benzynowa.
Płacę.
Pan Sprzedawca/Kasjer:
- Będę pani winien dwa grosze.
Ja:
- Nie.
Pan Sprzedawca/Kasjer:
- Słucham?
Ja:
- Pan mi będzie winien, czy ja panu?
Pan Sprzedawca/Kasjer:
- Ja, pani.
Ja:
- Nie.
Pan Sprzedawca/Kasjer w szoku.
Ja:
- To ja chcę być winna, panu, pieniądze.
Weekendowe śniadanie. Rösti ziemniaczano cukiniowe z jajkiem w koszulce, ze
szparagami i z szybkim sosem.
-
Jestem wielką miłośniczką placków rösti czyli szwajcarskich placków z grubo
startych gotowanych dzień wcześniej ziemniaków. Lubię też wersje mniej
kla...
3 dni temu
64 komentarze:
Ale numerrr! Muszę zapamiętać. I powtórzyć. Powtarzać. :)
Beato:)))))))))))
:-)))))
W niektórych sklepach robią to nagminnie...a to grosz,,a to dwa...
Wypróbuję w podróży...
Dlatego zawsze mam garść grosików ... Ciekawa sytuacja - ja między dwoma osobami ... młodziutkie dziewczę do pierwszej osoby z zapytaniem - czy mogę ... bo nie mam .... ja miałam drobne (10gr po groszu)więc tego tekstu nie usłyszałam ... mając w kasie moje grosze zwraca się to dziewczę do osoby za mną ... czy mogę ... bo nie mam ... bez komentarza.
Jeżeli zaczniemy mówić NIE ...to będzie ciekawie ... popieram!
Slawkas, podobno są takie zasady w handlu, że to klient może byc winien "coś", nie odwrotnie:)
Mijka:)))))
Izza, na góre grosza zbierają:)
Szeh, ja chciałam zobaczyć i usłyszeć reakcję, bardzo:) psszz, psszz, psszz, za moimi plecami, gdy wychodziłam na zewnątrz - bezcenne:)
Zgaga, co tam w podrózy, w sklepie na dole:)
Damurku, no, właśnie, a to może tylko z lenistwa tak? to dziewczę? lubię płacic kartą:)
Bravo Beata! Tak trzymać!
Bardzo mi sie to podoba:)))) A u nas w niektorych sklepach jest przy kasie mala taca, talerzyk, no licho wie co pojemniczek w kazdym badz razie i przy nim napis "wez grosz, zostaw grosz" i jak ludzie nie maja tych kilku centow to wlasnie mozna sobie z tego pojemniczka dobrac, lub zostawic tam jesli sie nie lubi zeby sie ten cent po kieszeni szwendal.
Ale zasada jest w/g mnie jest wlasnie taka ze to klientowi sie daruje ten przyslowiowy grosz, a nie sobie zabiera.
Witaj Beato! Kiedyś w sklepiku pod blokiem robiłem zakupy. Standardowe. Dwa piwka, chleb, masło, ser i inne duperele. Rachunek wyszedł nz czterdzieści kilka złotych. Wysypałem wszystko, so miałem na ladę i okazało się, że brakuje dwóch groszy. Ja szczęśliwy, że tak udało mi się trafić. A kobitka (właścicielka) przeliczywszy pieniądze stwierdziła, że to za mało i czy nie mzm gdzieś jeszcze 2 groszy. Po sprawdzeniu wszystkich kieszeni, okazało się, że nie mam (kartą płacić nie można). Na co pani z uśmiechem spytała się, co ma mi odłożyć. Wszystko - odpowiedziałem grzecznie i to była moja ostatnia wizyta w tym sklepie. Pozdrawiam :-)
biedny kasjer... ;))
chociaż, tak naprawdę, się chłop powinien ucieszyć, że to nie on będzie (temu) winien :))
a ja i tak mam pewien wbudowany dreszcz, że nie można u nikogo zalegać z długiem...więc gdy w sklepie, ktoś mówi, że będę coś winna (choćby i te dwa przysłowiowe grosze...), to mnie skręca...
może to był jakis sezon dołowy, bo nie jedną duszyczkę dopadł ostatnio...
pamietam jeszcze czasy kiedy zamiast drobnych w hispani dawali cukierki, lizaki i inne slodkie mordokleje :)
własnie Diesel, mógł mi dać trzy zapałki:) zamiast tych groszy, albo kapke benzyny więcej:)
Aulik, hi, hi!
ostatnio znalazłam kartke z ulubionego warzywniaka (30 km do niego jadę), że "wiszę" 12,70, wydawało sie mi, że juz oddałam, ale kartka paliła, że hej, to oddałam, tym razem z kartką, byc może jeszcze raz:)
ale to tylko w tym przypadku inne groszowe długi - trudno, jednak nie znoszę, gdy ktoś w sklepie mi mówi, "będę pani winna, winien"...
Stardust...sie nie przyjmie w ojczyźnie:(
Mironq, ups...może to byłam ja?
dobrze powiedzialas ....wkoncu wcale nie jest takie oczywiste ze ktos "zrezygnuje " ze swoich pieniedzy na korzysc sprzedajacego ..nawet jak sa to dwa grosze ;)))
Ja w sumie nigdy nie miałam nic przeciwko "będę Pani dłużna ...", może dlatego, że u mnie w sklepach to działa też w drugą stronę. Ale chyba zacznę zwracać uwagę jak często zdarza się to drugie w stosunku do tego pierwszego :)
Ta beata... ale dalby lizaka to bys moze innego , tz. kolor lizaka by sie nie podobal..... ;))))))
wszystko mozliwe:)
Muszę sprawiedliwie przyznać, że mnie się najczęściej zdarza darowanie grosza, znaczy ja jestem winna :-)
Bardzo mi się pomysł amerykański podoba. Myślę, że by się przyjął.
Miałam kiedyś średnią sytuację w sklepie w Niemczech, dużej, sieciowej szmaciarni (nie taniej) - zabrakło mi czterech centów do sukienki za 100 euro...
Pani sprzedawczyni wydarła mi sukienkę z rąk i chciała odwiesić na wieszak.
Pan stojący obok chwycił za portfel, ale ja byłam szybsza i wyciągnęłam kartę. Zażenowana i zawstydzona.
Wracalam niedawno poznym wieczorem do domu. Spragniona strasznie, wiec wstapilam do Zabki po mineralna. Przy kasie okazalo sie, ze brakuje mi 10% kwoty, czyli ok. 15 groszy. Karta placic nie mozna. Ekspedientka bez mrugniecia okiem przyjela nizsza kwote i obietnice zwrotu brakujacych groszy nastepnego dnia.
buahaha szeherezadowa, ja nawet jak galoty kupuja to pytam o rabatgotowkowy... zwykla se dzinsy niebieskie :D
mezowa to juz zna i zawsze sie dalej obok ustawi.....
lub puszczam haslo
"prosze pani, zab mnie boli na taka cene , mozna cos z tym poradzic?"
Ja tak nie umiem a opisana sytuacja długo trzymała mnie w stuporze. Ja wcale nie chciałam rabatu, miałam kartę w odwodzie, tylko nie zdążyłam jej wyjąć, bo się przygotowałam na gotówkę. Ubzdurałam sobie, że kiecka kosztuje 99,95 centów a nie 99,99.
a mieli ten jeden cent dla Ciebie Szeh, do wydania?
U nas tez sa tacy co pytaja o "kredyt gotowkowy" czyli gola cena bez podatku. Nie rozumiem tego, bo przeciez sklep sprzedajacy musi odprowadzic podatek, wiec KTOS ten podatek zaplaci. Kto? sprzedawca z wlasnej kieszeni? wlasciciel sklepu? No ni cholery nie pojmuje tego, ale czasem slysze jak ktos pyta. Te grosze tez w sumie moga sie "uzbierac" do jakiejs kwoty w ciagu miesiaca, ale to juz obowiazek sklepu miec odpowiednio przygotowane drobne zeby wydac reszte. Chyba bardzo rzadko zdarza sie klient ktoremu brakuje te 2-3 grosze i takiemu sklep powinien darowac a nie odwrotnie.
A mnie wczoraj przyszło robić zakupy w "Biedronce". Jakąś kwotę z 3 groszami na końcu miałam do zapłacenia. I pani w kasie pyta, czy będą te 3 grosze. Ale nie było. I co widzę? Wydała mi do okrągłej sumy, jakby tych groszówek wcale nie było... Nie muszę dodawać, że wyszłam ze sklepu w cięzkim szoku...
Effka,ja tak mam w osiedlowym sklepiku.zawsze mi te końcówki darują...a generalnie to tzw brązowe mam w aucie w szufladce,właśnie na stację,bo nie zawsze mi się udaje okrągłą sumę wlać:)))
Effka, bo chyba w Biedronkach i McDonaldzie to mają taki nakaz odgórny, żeby zaokrąglać na korzyść klienta, w MD podobno nie wolno sie im pytać, czy ja mam jakies grosze, drobne, musza sami sobie radzić.
Mijka, no, w aucie też mam, a auto daleko:)
a Temu Panu dałam wyliczone grosze, on sie nawet nie zapytał czy ja mam! z góry nie chciał wydac dokładnie.
Stardust - może pytają, bo te gołe ceny tego samego towaru sa różne? bo jeśli takie same, zawsze, to nie rozumiem ich pytania też:)
W ogóle denerwują mnie ceny brutto i netto, zawsze płace brutto, ale pensje dostaje netto...
Yes, yes, yes, suuuuuuuper, Beatko!!!!!!! :-)*
O żesz... nie miałam czasu wcześniej do Ciebie zajrzeć i dziś rano w piekarni zostawiłam dodatkowe 2 grosze.
Fak! Znowu jestem stratna, ale przy najbliższej okazji wypróbuję:)
Beata, pytalam Wspanialego skad sie to durne pytanie bierze, bo mnie samej trafila sie klientka, ktora znalazla w internecie ze moze u mnie kupic makeup, ktory jest ciezko dostepny. Ten "moj" towar ma te sama cene zawsze i w calych Stanach, a ta cipa pyta czy moge jej darowac podatek, bo ona zaplaci gotowka. No zesz oczy mi o malo z orbity nie wyskoczyly i powiedzialam jej delikatnie ale rzeczowo ze ja tego towaru nie ukradlam tylko zamowilam legalnie od producenta i legalnie musze zaplacic podatek od sprzedazy wiec jak nie wezme tego podatku od niej to musze sama z wlasnej kieszeni zaplacic. Bylam grzeczna i spokojna ale wzrok mialam taki ze nie bylo zadnych watpliwosci ze mam ochote byc Mikolajem, Matka Teresa czy tez inszym Mojzeszem.
Ooo i zapomnialam napisac najwazniejszego, bo jestem wkur...no ale o tym bedzie u mnie. Wiec Wspanialy twierdzi ze bierze sie to pytanie jeszcze z czasow kiedy robilo sie wiele interesow poza plecami Urzedu Podatkowego, takie no machlojki znaczy sie. Ale to bylo popularne 150 lat temu, ino ten pamietliwy narod przekazuje to z ojca na syna, a nuz sie uda. U Zydow ciagle ten system kwitnie;))
taaa, mój Wspaniały zawsze próbuje "cos wycyganić", gdy cos kupuje, a to próbkę karmy, a to upust, a to prezent...no, w TESCO tego nie robi:)
Dikejka...co sie odwlecze...:)
Magdaleno:) no, no, no:)
A co myślałaś, Beatko? Że ja jakaś cienka laska jestem ;-) Buziak!
Magdaleno???? :))))))
Zaimponowałaś mi refleksem i asertywnością, a tego sprzedawcę na pewno zadziwiłaś( chyba jednak niemile?)Na ogół klienci raczej potulnie się godzą, a właśnie nie powinni i miałaś rację. No, to teraz należy podążać za Twym przykładem. :)
W moim sklepiku zawsze darowują pod hasłem "odda pani następnym razem" (i oddaję) a w sieciowych to różnie bywa.
Sprzeciw popieram!
Stardust>>>> nie wcale nie bo jesli ktos placi karta kredytowa (VISA, AMEX) to wlasnie sprzedawca lub ten ktory przyjmuje karte za urzywanie jej BULI.... Wlasciciel Karty otrzymuje jakies tam nagrodowe Punkty (a jest ich nie malo) to dlaczego ja mam ten caly system , nie moge w nim brac udzialu...wiec tez pytam o jakas ulge..
Tutaj nie chodzi o podatek bo ten jest juz wszedzie wliczony, przynajmiej w dojczlandzie...;)
Diesel--> Ja w jestem sprzedawca i zapewniam Cie ze to "bulenie" za przyjecie zaplaty w formie karty kredytowej jest tak niewielkie, ze gdyby chodzilo tylko o te roznice, to nie oplacaloby Ci sie reki wyciagac. No chyba ze cena towaru jest w dziesiatkach tysiecy, to ewentualnie sie zgodze.
Stardust, w Biedronce nie mozna płacić kartą kredytową :(, bo, jak tłumaczą sie, znacznie podrożyłoby towar...A Ty mi piszesz, że to niewielkie kwoty są...też mi9 się wydaje, że niewielkie, bo przeciez Lidly i Tescki, jakos chyba nie tracą...:)
Kwoka, jak miło, że mogłam RAZ dac przykład (znaczy opisać, że dałam :) )
Srebrzysta, będziemy "za" a nawet "przeciw" :)
W moim miejscu pracy też nie można kartą, ale jeszcze nie udało mi się ustalić dlaczego. W Lidlu można od 20 zł i kiedyś przy mnie jeden pan dobierał gumę do żucia, żeby móc zapłacić plastikiem. W moim Schronisku też musiałam, mówić, że od 20 zł, ale ludziska i tak się cieszyli, bo to był bodaj jedyny terminal w Karkonoszach. ;-/
Ale jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby to sprzedawca twierdził, że on mi będzie winien. A jeśli robię w tym miejscu zakupy przy okazji, przejazdem i nigdy tam już nie wrócę? To może niech na konto mi wpłaci? ;-/
O! Nielot! Dobry pomysł! karteczki z numerem konta będę nosić w portfelu:)
PS. Nasi grają...trzeci set, gorzej im idzie:((((
Beato, narazasz sie tym kibicowaniem wiadomo komu;)
Do_lustra? Ja nie wiem? Oświeć! prosze!
Sama przyjdzie, to opieprzy;)
aaa, nie boję się! Fajnie jest!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No fajnie:) Siatkowka, koszykowka, pilka reczna -jestesmy dobrzy:)
Tak się bałam. Chłopakom fajnie szło i gdyby mieli drugie miejsce to byłby wielki niedosyt i niespełnienie.
Sklepy bywają mi winne, ja bywam winna ;-)
I nikomu puls nie przyspiesza. Luźne podejście obu stron.
Małgoś, ok, żeby tylko się Pan Sprzedawca uprzejmie zapytał czy ja mam jakieś drobne... ale on z góry założył, że ja nie mam i nie chcę pełnej reszty...czym wywołał we mnie odruch obronny...:)
Prześlij komentarz