od pewnego czasu, dwadzieścia minut codziennie, stało się tradycją, która zawsze u nas istniała, tylko nazwy nie miała:)
różnica jest również taka, że kiedyś, jeszcze za II czy III Rzeczypospolitej czytaniem zajmowałam się ja
a teraz...
włączył się również Paweł, bardziej intensywnie niż kiedyś:)
i cóż się okazało?
literatura dla dzieci jest "głupia", "straszna" i "okrutna".
Muszę mu przyznać rację. Zawsze czytając dzieciom bajki i historie jakoś je na bieżąco "wygładzałam", bo nie wszystko mi się podobało, a już najbardziej ta przemoc w tych bajkach. Bo, jest wielka różnica, gdy Pszczółkę Maję chce pożreć pająk Tekla, a Jasia i Małgosię człowiek Baba Jaga, prababka Hanibala Lectora...
Jest taka lektura szkolna "Oto jest Kasia", niezmiennie mnie irytuje przy każdym dziecku, które w mojej rodzinie ją przerabia...
Kasia jest paskudna, ale jej rodzice...niekonsekwentni raz po raz popełniają błędy wychowawcze. Dacie wiarę, że Kasia (lat osiem) nie wie przez całe 9 miesięcy ciąży swojej mamy, że ta mama jest w ciąży??????????????????
Mama nagle idzie do szpitala i wraca z dzieckiem. Cud szpitalny! Kasia wyrzuca oczywiście siostrę, każe mamie ją do szpitala z powrotem oddać, czy jakoś tak. (Kasia nie jest jedynaczką, ma starszego brata)
Kasia ma kłopoty w szkole, w domu jest nieznośna, dopiero dramatyczna sytuacja, zagrożenie zdrowia a nawet życia jej młodszej siostry (pozostawionej pod opieką Kasi!)odmienia to ośmioletnie dziecko...
Znoszę wszystko w tej książce, bo fajnie i prosto się czyta, ale tego, że jej matka nie przygotowała ja na pojawienie się nowego dziecka w rodzinie...NIE!
autorka urodziła się w 1917 roku i bardzo ją cenię (Jacek, Wacek i Pankracek), ale "Oto jest Kasia" nigdy nie spełniała dobrej roli, jeśli chodzi o ten wątek ciąży i dziecka...
Taaak, a Wy tez przerabiacie literaturę młodszym dzieciom?
Weekendowe śniadanie. Rösti ziemniaczano cukiniowe z jajkiem w koszulce, ze
szparagami i z szybkim sosem.
-
Jestem wielką miłośniczką placków rösti czyli szwajcarskich placków z grubo
startych gotowanych dzień wcześniej ziemniaków. Lubię też wersje mniej
kla...
6 godzin temu
60 komentarzy:
Ja jestem wredna i nie przerabiam. I nie czytam, oto smutna prawda:( Odkąd zabootowałam dziecko i w wieku 3,5 roku naumiało się czytać - czyta samo to co chce i kiedy chce. Staram się tylko podsuwać jej tez jakieś wartościowe pozycje zamiast w kółko harry potter i wojny duszków... Kasi już dobrze nie pamiętam, ale może chodzi o to że była tak zapatrzona w siebie iż nie raczyła dostrzec ciąży maminej? Nie no, słowo ciąża było chyba wtedy niepoprawne politycznie i niedozwolone dla dzieci.
Olu, ciąża zawsze, w każdej rzeczywistości, jest zauważalna a rodziców obowiązek to rzeczywistość tę przyjaźnie przybliżyć, albo chociaz poinformować!!!!!
ja już mam za sobą,ale Kasi nie lubiła żadna.
generalnie kupowałam klasykę,wierszyki Brzechwy znały na pamięć,z nowszych ukochały serię o leśnym Ludku(dodatkowy plus za ilustracje).oczywiście Ania,Dzieci z Bullerbyn,a w szóstej klasie Starsza od razu Mistrza i Małgorzatę...wcześniej były też dinozaury itd,itp,słowniki,książeczki o owadach,robalach wszelakich..
Młodsza podobnie,ale bez zainteresowań florą i fauną...ale nadal kocha Pana Kleksa:)
Trauma mojego dzieciństwa to, przeczytane samodzielnie: Chłopcy z Placu Broni Ferenca Molnara (śmierć Nemeczka) i przygody psa, który jeździł koleją...
Pewnie jeszcze by się coś znalazło. STRASZNE.
Szeherezada..ten pies...ja go pamiętam, wiesz, ja go chciałam szukać na kolei...
Mijka - a ja nie lubiłam Dzieci z B...nie mam pojęcia dlaczego, ale coś mi swita, że na ilustracji jakies dziecko miało taki wredny usmieszek...sama czytałam i mama mi nie wytłumaczyła, że to tylko kreska, albo błąd drukarski:)
oj czytanie....nie pamietam aby mi czytano.... hmm no nie pamietam. Opa mi Bajki opowiadol i no niestety takie ze asz Strach bolo.. Jakies czarownice, ciemne wierze, duchy, diably.. a potem samemu sie tysz czytalo bo bylo trzeba ;)
No tysz dzieci z bulerby albo jakos tak...
A moim to tesz czytalem ale zestaw knigow obrazkowych juz na pamiec znaly i kiedys zaczely poprawiac ojca.....
opowiadanie bajek, Diesel, jest o tyle lepsze, ze mozna po ciemku lezec i gadac, gadac i zasnac...
W oto jest Kasia - tatus pali przy dzieciach, w tym niemowlęciu - w moim świecie to zupełnie dyskwalifikuje te książkę jako lekture dla dzieci, powaznie.
Odentka, no...ale to dalej lektura jest. Nie pamiętam, żeby była i dla mnie...
Nemeczka pamiętam, Kajtusia, i Puca, ale Kaśki nie.
Witaj Beato, ciekawy tekst zwracający uwagę na lektury w szkole. Jak ja chodziłam do szkoły "Kasi" nie było, ale synowie ją mieli. Wydaje mi się, ze ta ksiązka oddaje mentalnośc ludzi jeszcze z lat 50-60, gdy było tradycyjne wychowanie dzieci, z którymi się nie rozmawiało, traktowało trochę na zasadzie jak zwierzęta, które muszą być posłuszne.
Nie bardzo pamiętam, jakie mialam wtedy lektury, gdyż sama czytalam bardzo dużo i juz nie wiem, co bylo obowiązkowe, na pewno "Dzieci z Bullerbyn" i je lubiłam.
Przepadałam za książkami Edith Nesbit, Edmunda Niziurskiego. Czytałam oczywiście tez Ożogowską, Bahdaja, Rolleczek-Korombel, Jurgielewiczową, no i obcych autorów poza Nesbit, też Twaina. Kochalam oczywiście powieści z Tomkiem Wilmowskim i Anią Shirley. W ogóle mogłabym tak wymieniać.
Co do baśni Grimma - rzeczywiscie są okrutne, ale jest w nich jakies poczucie sprawiedliwości, zlo zostaje ukarane okrutnie, ale to jest rzeczywiście zlo. Myslę, ż ejako dziecko ma się do tego dystans, praktycznie jako osoba dorosla, zaczęłam zauważac to nadmierne okrucieństwo. Andresen jest generalnie smutny, bardzo go lubilam jako dziecko, ale tak naprawdę pewne baśnie mozna naprawde docenic jako osoba dorosla.
Jak widziałam lektury moich dzieci, to powiedziałabym, że są one nie najlepiej dobrane. Kiedyś była w lekturze "Wielka, większa i największa", obecnie nie ma. Chyba Bahdaja nic nie ma. Natomiast jest taka Kasia, faktycznie kontrowersyjna i chyba dla dzieci mało przekonująca.
Pozdrawiam
Maria Dora
Oj pamietam jak oplakiwalam smierc Nemeczka, to bylo straszne dla mnie przezycie.
Czytalam Potomkowi bajki i rozne ksiazki, ale dopoki mieszkalismy w Polsce to Potomek uwielbial bajki w wydaniu Dziadka (mojego Ojca) bo Dziadek wymyslal bajki i byly glownie o zwierzatkach i mogl to robic nonstop i nigdy mu sie repertuar nie wyczerpal. Nam tez opowiadal bajki i pamietam ze bardzo to lubilam.
Natomiast jesli chodzi o te ciaze bez uprzedzenia to ja osobiscie nie pamietam ani Mamy w ciazy, ani rozmow na ten temat, a mialam wlasnie 8 lat jak sie urodzilo Malenstwo:)) Moj starszy brat twierdzi ze nam cos tam mowiono na temat powiekszenia rodziny, ale my bylismy juz tak zajeci naszym wlasnym zyciem, ze chyba przynajmniej ja nie przywiazywalam do tego zadnej wagi. Wpadlo jednym uchem, wylecialo nastepnym i na tym sie skonczylo:)) Do dzis mam sluch wybiorczy, tak przynajmniej twierdzi Wspanialy i Potomek:)))
Owszem czytałam, potem, gdy miała 2 lata zaprzęgłam do czytania kasetowca i taśmy , na których było mnóstwo pięknie opracowanych dzwiękowo bajek.Piosenki z nich pamiętam do dziś. Potem czytałam równolegle z nią wszystkie książki i każdą omawiałyśmy.A teraz tez często czytamy te same skiążki i nadal o nich dyskutujemy, pomimo odległości ponad 1000 km.Byłam matką-wariatką, nawet bajki dla dzieci z nią oglądałam razem, nigdy nie siedziała sama przed TV. Wiem, wiem, wariatka- to ja.
A ja łkałam na Chłopcami z Placu Broni, nad Psem, który jeździł koleją, nad "Baśniami" Andersene, nad "Sercem" Amicisa...
Ale baśnie MUSZĄ być okrutne. Taka ich rola. Przynajmniej jeśli wierzyć Bettelheimowi.
Eeee, Lorenzo, nie muszą...o Warsie i Sawie nie jest okrutnie, a jest taka wersja Królewny Śniezki, gdzie to tętniące serce śnieżki ma być wycięte, wyrwane z jej piersi i zły człowiek, który wzruszony pięknem Śnieżki, morduje niewinną sarenkę (na miejscu Śnieżki poswieciłabym swoje życie, a nie sarenki!) wyrywa jej serce, wsadza do szkatułki i zawozi do tej wariatki macochy (swoją drogą to rodzina zastępcza jest?)
@Anabell - bardzo słusznie, że razem! dzieci to lubią, ale przyznam się, że teraz to te 20 minut dobranocki to ja czasami wykorzystuję dla siebie:)
@Stardust - nie wierzę, ze nie kładłaś mamie ręce na brzuch sprawdzając czy kopie:) nie pamiętasz i dobrze, jednak LEKTURA dla małych dzieci, do czegos zobowiązuje...
Szeh, ta trauma z powodu Lampo do dziś we mnie tkwi. A jeszcze jedną traumę miałam po przeczytaniu opowiadań Amicisa. Tam co rusz ktoś umierał. A to matka, a to dziecko, a to zbóje kogoś napadali.
No a baśnie braci Grimm i ta krew lejąca się z pięt albo palców złych sióstr Kopciuszka ???
O, widzę, że z Lorenzą mamy podobnie :-))))
bratnie dusze, tfu, siostrzane:)
Pamiętam tą książkę,,chyba nawet film nakręcili...a ja pamietam takie opowiadania bardzo smutne,,musiałam czytać za karę,bo do 6 klasy szkoły podstawowei unikałam ksiązek,,a teraz wręcz odwrotnie:))
Izza...to Ty gimnazjum zaliczyłas?
O Kasi to ja czytałem swoim maluchom. Też mi się wydawało, że nie jest ot sprawiedliwe. Takie grafomańskie odreagowanie kogoś, kto nie dał rady ze swoim dzieckiem. Ale maluchy to łykały. I wszelkie niewinne bajki też. I okrucieństwa też. Bo dla nich z odrużnieniem bajek od życia nie ma problemu. Z dostrzeżenim okrucieństwa też nie ma problemu. Dlatego zgadzam się z Lorenzą. Okrucieństwo bajek jest w porządku. Gdyby ktoś poruszył problem realizmu to tak, miałbym wątpliwości...
odróżnieniem, tak... ;)
Dziecko ogląda z przyjemnością film 'Most do Terabithii' w którym uśmiercają jedną z głównych bohaterek. Ja tego więcej nie obejrzę, a ona lubi i rozumie przesłanie.
Nie przerabiałam bajek, te drastyczniejsze zostawiałam na 'za rok'.
Dla mnie osobiście najgorszą lekturą był "Antek", ciężko odchorowałam Rozalkę i po wsze czasy znienawidziłam ciemnogród.
Slawkas - nie takie może strasznie wielkie okrucieństwo, co?
Małgośka - a jaka to dziewczynke do pieca wkładali?
Bajki pozwalają oswoić okrucieństwa. Bo na ogół w bajkach jednak ukarane jest zło, a dobro nagrodzone. nie widzę powodu, żeby je upiększać i cenzurować.
Amicis to co innego. To bardziej realizm. Do pieca wkladali panienkę w jakiejś pozytywistycznej nowelce. Amicis bliższy pozytywizmowi niż baśniom.
Odcinane palce u stóp czy pięty mnie nie ruszały (Kopciuszek), ale Nemeczek i Pies straumatyzowały mnie na całe życie.
Bo Pies i Nemeczek nie są baśniami. Są realistyczne.
Dzieci lubią się bać, ale bać BAŚNI. Nie straszyliście się nawzajem na podworku czy w przedszkolu szeptaną opowiastką o czarnej Ręce? (to akurat dla mnie typowa legenda miejska, jak już tak ściśle mamy to klasyfikować).
do pieca właśnie Rozalkę w "Antku" Bolesława Prusa. Dla mnie to trauma i do dziś boję się zajrzeć do tej nowelki...
Lorenzo- czarna ręka, jak najbardziej, czarna limuzyna też...
Wymyślałam historie swoim koleżankom, podrzucałam do skrzynek listy z narysowanymi planami skarbów, które trzeba odnaleźć...bawiłyśmy sie świetnie szukając ich w bunkrach nad morzem do momentu az mnie przyłapały, że to ja podkładam te listy wycięte z gazet:)
potem już było zbyt realnie i nie chciały sie bawić:((((
Ola - Rozalka podobno w "Kręgu" wystepuje:)
Lubię rozmowy o literaturze, więc się jeszcze włączam mimo póżnej pory( dla mnie właściwie nie ma późnej pory, bom sowa). O swych lekturach dziecięcych napisałam tez onegdaj notkę( ewentualnie zapraszam do archiwum ),a sama już nie czytam dzieciom jeno wnukom i przy okazji poznaje ich lektury i gust. Nie znam wspomnianej lektury o Kasi, ale myślę, że nie jest trafnie dobrana, wręcz niekorzystnie. A przecież istnieje tyle ciekawszych pozycji, taka wielka oferta, więc szkoda, że tak dobrano ://Ale mojej wnuczce Ania z Zielonego Wzgórza tez bardzo trąci myszą, a jest miłośniczką przygód Mikołajka ( i też to lubię, nie przeczę). Amicisa tez by już nie przeczytała - gusta i czasy się zmieniają...
Beata - no Ty masz talent! W następnym wcieleniu będę robił tak samo! Już nikomu nie powiem, że teraz się pobawimy.
PS. A czy pamiętacie akcję, czy to nawet ruch można powiedzieć, pn. "Niewidzialna Ręka"? W niedziele rano Szło w TV. P - bo innej przecież nie było. Odlot :)
Slawkas - oj, odlot! Odlot! az mi ciarki po plecach przeszły!
Kwoczko Sówko, ja też chadzam spać tego samego dnia, którego wstaję:)
Przyznam się bez bicia, że nie czytałam ale opowiadałam. I wszelkie bajki w tv razem oglądaliśmy. Wręcz mieliśmy swoje ulubione. A mąż inne ogladał z synem takie bardziej męskie.
Co do lektur, to też mam mieszane uczucia, niektóre są zbyt okrutne. Teraz czekam aż malutka podrośnie na tyle by móc jej poczytać Brzechwę.:)
A ja pamiętam "Oto jest Kasia" - o matko, jak mnie ta główna bohaterka wkurzała (a przecież dzieckiem byłem), jak mnie denerwował ten jej egocentryzm, głupota...z biegiem czasu, jak pomyślałem o tej ksiażce, denerwowała mnie jeszcze bardziej. Bo niby morał po linii, ale cała reszta - masakra. A o tym fragmencie z ciążą to aż tak nie pomyślałem.
Jednak najlepszą książką dla dzieci jest Kubuś Puchatek, jak będę miał dziecko, to będę mu go czytał, tak jak mi kiedyś czytała go mama:)
Kicia - Brzechwe to mozna czytac nawet niemowlętom:) melodyka wiersza jest miła dla ucha:)
Cichy - taka ksiązka to może zadusić chęć czytania...
żadna ze znanych mi nauczycielek nauczania zintegrowanego (nie poloniści) nie potrafiła odpowiedzieć dlaczego wybiera właśnie tę lekturę...a nie muszą przecież:)
Beata: tak dla ścisłości, to legenda o warsie i sawie jest właśnie legendą, a nie baśnia albo bajką, które to baśnie i bajki maja przesłanie uniwersalne i jednak odwołuja sie do pewnych archetypów. A legenda, zwłaszcza o założeniu jakiejś miejscowości, jest legendą i to bardzo lokalną.
Kubusia nie lubiłam. Uwielbiałam "Alicję w krainie czarów". Ale jedno i drugie to lilteratura, a nie basnie przetworzione przez literata.
Aż sobie tę Kasię wyguglałam i się np.doczytałam, że weszła NA STAŁE do kanonu lektur szkolnych, czyli taka pouczająca dla pewnego przedziału wieku, chyba? A może to już przestarzała informacja, jak to w Necie bywa? A przy okazji znalazłam ślicznie opracowaną stronę o baśniach z wyborem pewnych tekstów do poczytania. I naprawdę dopiero teraz się upewniłam, że jest "Kopciuszek" Grimmów i Ch.Perrault, i dość mocno się różnią te dwie wersje. Byc może dotyczy to również innych baśni, czego jeszcze nie wykryłam, ale będę to badać - tak myślę...
Ta ,,zaliczyłam gimnazjum ale z synem hee.Przezież Ja stara baba już jestem.
Beato nie lubiłam czytać do 6 klasy,7 i 8 i później mól książkowy nawet społecznie pracowałam w 23podst. i w bibliotece tej blisko bulwaru.
Lorenza...jak dobrze, że Ciebie mam:)
Izza...napisałaś coś o klasie szóstej to wydedukowałam:)
Kwoczko - one sie różnią! najbardziej lubię pozytywną wersje polską:)
A w ogóle to plecam Włodzimierza Proppa "Morfologię bajki" (widziłam na "chomiku", no i biblioteki jeszcze istnieją). jest też książka Krzyżanowskiego na ten temat, ale propp jest o kilka długości lepszy. I Dorpat ukończył, o ile pamiętam :-)
A tu można przeczytać o Proppie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Narratologia
chyba pójde na łatwizne i będę cię zamęczać pytaniami, ewentualnie, Lorenzo...:)
Jestem skłonna ściągnąć Ci tego Proppa z Chomika i przeslać malem. Poczytasz sobie i nie będziesz już miala prawa mi tu narzekać na okrucieństwo bajek :P
To, o to Ci chodzi? Gębę mi zamknąć? ....No, dobra:)
Beatko - ja Ci natomiast polecam ten śliczny portalik o baśniach, naprawdę.:) Zajrzyj na adres:www.basnie.republika.pl
Nawet oprawa graficzna jest ładna i sporo ciekawostek o treści i formie baśni na wybranych przykładach - Grimm, Andersen, Perrault.
Byłam! Kwoczko, podoba mi sie wszystko oprócz kolorku grafiki:)
Beata i Kwoka--> Jak Wy sobie tu ladnie ciupciacie:))) normalnie z dziobkow sobie jedza. No musialam to napisac, no!!! chyba zazdrosna jestem :P:P
To ciupciaj z nami, Stardusteńku, kochany:)
Nie ma sprawy Beatusiu, a gdzie sie Kwoczenka podziala?:))))))))))))))))))
A, cholipciuńka, nie mam pojęciuńka...Ale, może Lorenzuńka tu zajrzuńka...albo jaka menściźna?
To jest tragiczne, ponieważ zuboża się psychikę małego dziecka, które w ten sposób się nie rozwija tak jak powinno. Można oczywiście doszukiwać się tutaj jakichś teorii spiskowych, że to wszytko służy obniżeniu poziomu inteligencji u dzieci, które kiedyś dorosną i łatwiej będzie nimi sterować...
Generalnie, dlaczego dzieciom obecnie udostępnia się takie bajki jak pokemon itd, przecież one nie wymagają żadnej interpretacji, nie kształtują wyobraźni, nie rozwijają...?
Ale to są pytania retoryczne....
O! Menściźna:)
Masz rację, z tym, że to JA decyduję, czy oprócz Pokemona będzie jeszcze Głupi Jaś.
Dam wiarę.
Ja sama dowiedziałam się, że będę miała braciszka jak mama była już w szpitalu. Brat urodził sie w 1970. Z drugim było to samo rok później.
Faktem jest,ze przy pierwszym pomieszkiwałam u babci w innym mieście, ale ...
Co do lektur dla dzieci, zwłaszcza od 0 do 3-4 lat,to jest to gramatyczna, stylistyczna i każda inna - TRAGEDIA. Zawsze przerabiam z "polskiego" na polski.Od 10 lat. Dramat.
Ruda ...dramat i w związku z Twoja niewiedzą:) i tłumaczeniem bajek na "nasze"
Beata--> Wybacz ze ja tak miedzy wodke a zakaske;) Nie wiem czy "niewiedza" byla dla Rudej dramatem, ale dla mnie osobiscie zadnym. My oboje ze starszym bratem olewalismy cala wiesc jak i nowonarodzonego dopoki nie zaczal byc pacholeciem "wchodzacym w szkode":))) Nic nie stracilam ani nic nie zyskalam w zwiazku z jego przyjsciem na swiat, no moze tylko mama byla bardziej zajeta nim wiec my mielismy wiecej swobody, a to akurat bylo mi bardzo na reke. Nigdy nie musialam sie nim opiekowac ani cokowlwiek robic, po prostu BYL tak jak jest nowy mebel:))))))))))))))
Stardust, wszystko ok, ale lektura, to lektura... I dobrze, że olewałas wiesc o pacholeciu, ale mialas to szczescie, ze MIALAS WIESC, a Kasia nie miala:(((((
Prześlij komentarz