byłam na cmentarzu Witomińskim, godzina 17, pełno ludzi, ciepło, więc wszyscy jacyś tacy rozebrani, weseli, tuz przy krzyżu katyńskim grajek gra na harmonii melodie poważne ale nie rzewne, atmosfera w powietrzu jakaś taka ...festynowa? Potem msza, więc ciut poważniej, bo i modlitwa za tych co nigdy z morza nie wrócili. Po mszy ludzie umawiają się na kawę, śmieją się, wspominają, nie widzieli się rok...niektórzy chcą jeszcze wpaść na podobna mszę do Sopotu, nadal ciepło, jasno i kolorowo od zniczy, nie trzeba się spieszyć, wrzucam złotówkę do puszki grajka, idziemy na kawę z bitą śmietaną, Dziady, po prostu Dziady...
8 komentarzy:
;-) Dziady nie chodzili na kawusię z bitą śmietaną ;-)
CLou
A jadła i napoju zaniosłaś?;)
I pięknie! Podoba mi się!
;))
nie mieszaj mszy z dziadami, bo albo jedni się oburzą albo drudzy śmiechem wybuchną:D
Dla mnie Dzień Zaduszny to właśnie dzień dobrych wspomnień.
Odnotowuję brak dyni nawet na hali w Gdyni.
Po halołynie.
I pięknie :)
Prześlij komentarz