Tę książkę kupiłam
a) dla stylu, lubię taki styl pisania
b) autorka napisała "Przerwaną lekcję muzyki"
c) dla słów na okładce "Moja pochwa wciąż próbuje zwrócić na siebie moją uwagę. Ma mi do powiedzenia coś ważnego. A ja słucham."
d) dla na chybił trafił otworzonej stronie (72) z tytułem Biologiczne sprzężenie zwrotne, co mnie zainteresowało głownie dlatego, że jestem terapeutą biofeedbacku.
e) dlatego, że wybierałam ją bez okularów
Na stronie 53 miałam już dosyć czytania, moja pochwa nie szczypała, nie bolała, nie swędziała, nie rwała, ale niebezpiecznie pulsowała, wcale się nie dziwię, jeśli ja czytam tyle stron o stałym bólu pochwy i wizytach właścicielki pochwy u internisty, ginekologa, lekarza medycyny niekonwencjonalnej, to mój organ może czuć się zaniepokojony.
Na stronie 72 poznałam różnice między moim sprzężeniem zwrotnym a tym z książki. Fizyczne różnice.
W tym rozdziale poznałam też zasadę jak i kiedy sikać. Otóż, jeśli długość sikania trwa mniej niż wypowiedzenie: jedna Missisipi, dwie Missisipi, trzy Missisipi i tak dalej aż do ośmiu to znaczy, że... nie musiałam sikać! To znaczy, że pęcherz jest chory lub niewytrenowany.
Cholera!
Przy następnych trzech Missisipi powiem mojemu pęcherzowi, co o nim myślę i to nie będzie przyjemna rozmowa...
Po dwóch dniach wróciłam do tematu książki.
Problem z pochwą autorki o tyle był nieprzyjemny, że jej chłopak chciał codziennie "się z nią pieprzyć", ponieważ robił to gwałtownie, a to bolało. Próby podejmowania leczenia trwały rok i zakończyły się całkowitą abstynencją i rozstaniem z chłopakiem, ponieważ pochwa reagowała bólem nawet w czasie podniecenia czy seksu oralnego, czy też masturbacji. Autorka została przebadana na wszystkie możliwe sposoby, nie zdecydowała się na operacyjne usunięcie bolącego miejsca, bo dawało tylko 50% gwarancji na pozbycie się bólu, stałego, codziennego bólu.
Książka kończy się stwierdzeniem, że nieznana jest przyczyna bólu pochwy oraz zapewnieniem, że autorka wciąż bacznie słucha swojej pochwy.
I tym fizjologicznym akcentem kończę życząc Państwu satysfakcjonującego seksu, spokojnej nocy i czego tam jeszcze trzeba.
16 komentarzy:
o mój Boże..
O kurczę a ja myślałam,że już nic gorszego od zapalenia cewki moczowej nie może być.Choć moja koleżanka, której jakiś baran w trakcie operacji przyszył niechcący ścianę pęcherza do macicy, twierdzi,że są gorsze historie i bóle.Nim ktoś to odkrył minęło z 6 lat, a ona poznała kilkunastu ginekologów i urologów.Ale nie napisała o tym książki - może błąd???
Anabell - błąd :)
El, chyba lepiej - Matko Bosko...
Aż mam ochotę poczytać o tych Mississipi :D
Weź sobie kobieto inne książki bez okularów wybieraj :P Albo idź na kawę :D Może być ze mną :)
Silka, w pewnym momencie zaczęło mnie draznić, ale skończyłam książkę i jestem z siebie dumna:)
Anovi, z toba zawsze:)
No to gdzie i kiedy? Weekendzik niepodległościowy? A może Zgaga by się przyłączyła co?
osiem Missisipi mnie dobiło!!!!
To już się nie dziwię, że za-fyscynowana taką LEKTURĄ oraz własnymi obserwacjami nie zauważyłaś na moim blogu ostatniego posta - a wszak dedykowany Tobie... buuu...
Zacznę liczyć! Bo cuś czuję, że do ośmiu nie dobiję...
W piątek będę w Gdyni!
Sztuka pulsowania pochwą jest baaaaardzo, baaaardzo satysfakcjonująca, wprost nie można przecenić ;-)
Pozdrawiam Clou
A już myślałam na początku, że chodzi o taką publikację: "Monologi waginy " - też niedawny przebój czytelniczy...
Kwoko, wybacz, wpadam do netu z doskoku:)
A ja słyszałam, że nie należy się zanadto wsłuchiwać w siebie bo można sobie wynaleźć jakie choroby albo nawet zostać hipochondrykiem ;)
Prześlij komentarz