30 paź 2011

Palikot

wymyślił i porównał dwa kraje o zbliżonej powierzchni, ludności i standardzie drogowym...
i wszystko przez okrzyk "więcej światła!"

11 komentarzy:

Unknown pisze...

Każdy ma inne doświadczenia. Ja np. w upalny dzień letni w ostatniej chwili zauważyłam dzięki światłom auto jadące z naprzeciwka... na mnie! Zawsze będę
ZA.

anabell pisze...

Ponieważ bardzo dużo jezdiłam po polskich drogach i latem i zimą, to jetem za jeżdżeniem na światłach przez cały rok. Niestety samochody o szaro-burej w kolorze karoserii są zle widoczne na drodze.A tak nawiasem, to przez 7 lat jeżdżenia na światłach bez względu na porę roku, ani razu nie zmieniałam żadnej żarówki.Co było dalej z żarówkami nie wiem, sprzedałam bowiem tamten samochód. Pan Palikot często przegina.
Miłego, ;)

diesel pisze...

Oczywiście i ja jestem Za, co tutaj w de nie obowiązuje dla samochodów...

Beata pisze...

Ja tez jestem za, od razu widać, że samochód w ruchu, nawet gdy stoi na poboczu.

Monika pisze...

No nie wiem (choć moje zdanie jest bez znaczenia, skoro nadal nie mam prawka). Teoretycznie kierowcom sprawdza się wzrok i powinien być on bez zarzutu. Jako pieszej, aż włos mi się jeży, gdy czytam, że ktoś zauważa dopiero światła pojazdu. To co ja mam powiedzieć, biedna, szara mróweczka mknąca przez pasy?

Nivejka pisze...

Mnie tam światła nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie:)

Unknown pisze...

silka, inna biedna szara mróweczka często zapomina założyć odblaskowej kamizelki wybierając brzeg jezdni wieczorowo-nocna porą. Bywa, że idzie już tylko w jedną stronę, niestety. I wzrok nie ma tu nic do rzeczy. Masz rację, przyszły kierować ma badany wzrok i zapewniam Cię, że dobrze widzi, ale są sytuacje, w których i orzeł, i sowa, i kot, i człowiek mają kłopot.
Zrób prawo jazdy:)

Anonimowy pisze...

Sam nie wiem - wczoraj ktoś w tv zwrócił uwagę, na fakt, że pomimo zaostrzania przepisów, ograniczania prędkości, obowiązku jazdy ze światłami, ulepszania bezpiecznościowego wyposażenia samochodów, nasilania kontroli ilość ofiar na drogach nie maleje - utrzymuje się czas cały na podobnym poziomie (tzn 13-16 ofiar dziennie). Moze to rzeczywiscie na czym innym polega - bez związku z reflektrami i prekością? Pozdrawiam Clou

Monika pisze...

@Ivo, wiem, że masz rację. Ale godzinę temu byłam świadkiem następującej sceny:

Korek na czerwonych światłach, w tyle zostają trzy samochody, bo mały osobowy się zamyślił. Trąbi na niego półciężarówka no końcu ogonka. W końcu ruszają. Pan/pani osobowy "filozof" przemyka na żółtym, kolejny osoby stosownie do sytuacji zatrzymuje się i słyszymy "bums", bo pan/pani półciężarówka wjeżdża mu w tyłek. Nie chodziło o to, czy ktoś miał zaświecone światła, pogoda piękna, widoczność idealna.

Mogę sobie pozwolić na to porównanie, ponieważ w wakacje na głupim parkingu pod hipermarketem byłam przepuszczana przez zmotoryzowanych Kanadyjczyków nawet, gdy chodziłam jak zamyślona, zdezorientowana krowa. Przepuszczana z uśmiechem. To nie o światła chodzi, tylko o mentalność :).

Anonimowy pisze...

Clou, jesli rzeczywiscie jest tak jak mowisz, ze liczba ofiar jest stala, to spokojnie mozna przyjac, ze procentowo wypadkow jest jednak mniej, bo wciaz wzrasta ilosc samochodow na polskich drogach.
A w Polsce wielu wypadkow mozna byloby uniknac, gdyby kierowcy mieli wiecej wyobrazni i kultury.
Niestety...

AA

Anonimowy pisze...

--> AA Nie wiem czy ilosć samochodów istotnie wzrasta. Wydaje mi się, że rynek jest nasycony "zmotoryzowaniem" do granic wyrzymałości od dawna. Warto też pamietać, że z dnia na dzień poprawia się w kraju ilość i jakość dróg, ich oznakowania etc... Natomiast z pewnością populacja maleje.. m. inn. w wyniku ubytku rocznie ponad 5 tys Polek i Polaków zabitych w wypadkach komuniakcyjnych. Pozdrawiam clou