1 lip 2011

Dziecko pojechało do stolicy

Oszołomione wielkością i barwnością miasta znalazło się przypadkiem w środku barwnej parady. Szczęśliwe kroczyło uśmiechając się szeroko, jak to Dziecko... W wiejskiej naiwności swej, z dźwięków początkowych wywnioskowało, że to...wesele jakieś:)
a potem to już tylko poczuło w sobie siłę zbiorowości, zezowatej zbiorowości i postanowiło potraktować pochód jako pamiątka z Warszawy,  z powodu braku krzyża...








a u mnie tak jak u Was - łzawo... biedni ci, co na Open'erze...

5 komentarzy:

zgaga pisze...

Openerowcy lubią przecież błoto...

Beata pisze...

ale może..ciepłe błoto:) bo 12 stopni to troche mało:(

anabell pisze...

Deszczowy lipiec, jak na razie. 1:0 dla meteorologów- sprawdziła się ich prognoza.Wiesz Beatko, marzy mi się, by kilka km od Warszawy pobudowano jakąś zastępczą W-wę i by tam przyjeżdżało to całe oszołomstwo , zwane prawem Kaduka, Solidarnością.
Miłego, ;)

Monika pisze...

Jak przeczytałam "barwnością" to spodziewałam się, że to parada gejów. Ja to marzę, żeby mieć zdjęcie na tle pochodu zwolenników PiS. Upozowane. Machałabym unijną chorągiewką :]]]]]

Mała Mi pisze...

Oj tak oj tam ;p taka tam drobna różnica ;p między wesele i pochodzikiem ;) a jaka pamiątka ;D

P.S. Beato :) pewnie zmieniłabyś jakąś część książki, która nagle stała się filmem? :p